fot. Karol Makurat
„To płonie Okrągły Stół / podzieli smoleński wrak na pół” – śpiewał w piosence „Marsz” T.Love Muniek. Od premiery utworu minęło osiem lat, a sytuacja nie uległa poprawie. Polityka na dobre podzieliła polskie społeczeństwo i nie zanosi się, by miało się to zmienić.
Lider T.Love zawitał ostatnio do TV Republika, w której udzielił wywiadu Annie Popek. Prawicowy charakter stacji jest problemem dla części fanów artysty, którzy po jego występie w programie „Wstajemy” wylali na muzyka tonę jadu. Przed laty fani Metalliki palili płyty, protestując w ten sposób przeciwko wojnie, którą zespół wypowiedział Napsterowi. Teraz fani zareagowali równie ostro – może nikt nie palił płyt, ale pojawili się tacy, którzy skreślili Muńka na zawsze i zaczęli np. zwracać bilety na koncerty.
Środowisko także zareagowało różnie. Kazik broni udziału kolegi w programie Republiki, ale Zbigniew Hołdys już go za to krytykuje. Co o całej sprawie sądzi sam Muniek? Artysta odniósł się do sytuacji w rozmowie z Pudelkiem.
– Żeby naświetlić kontekst, opowiem, jak doszło do tego zaproszenia. Moja koleżanka z lokalnego kościoła zaczepiła mnie i zapytała, czy nie pojawiłbym się w programie Anny Popek, żeby porozmawiać o rocznicy wyboru Polaka na papieża. Odpowiedziałem, że nie chcę być kojarzony z ultra prawicą ani z tzw. katolickim betonem, bo sam jestem wierzący, ale to nie jest mój klimat. Usłyszałem w odpowiedzi, że to będzie apolityczna rozmowa w śniadaniówce. Byłem już chyba we wszystkich śniadaniówkach – w Polsacie, w Telewizji Polskiej za poprzedniej władzy, w TVN-ie – więc zgodziłem się, bo jestem za ekumenizmem medialnym.
Wiedziałem, że to telewizja o prawicowym profilu, ale nasza rozmowa nie miała nic wspólnego z polityką. Zresztą wcześniej poprosiłem panią Popek, żeby nie było żadnych politycznych kontekstów, bo nie chcę być z nikim utożsamiany. Po tym wywiadzie… wymiękłem. Wiedziałem, że społeczeństwo jest podzielone, ale nie spodziewałem się, że w ludziach drzemią takie emocje. Teksty w stylu: „Nigdy nie kupię twoich płyt” czy „Nie pójdę na koncert” to dla mnie jakiś absurd – mówi artysta.
Muniek jest przerażony tym, ile jadu mają w sobie Polacy, choć podkreśla przy tym, że sporo osób go broniło. Czy żałuje swojej decyzji?
– Walczyliśmy o demokrację i możliwość wyboru. Wychodzę z założenia, że mamy kilkaset kanałów – każdy ma wybór. Jeśli coś mi nie pasuje, to przełączam program. Korzystałem przez lata z różnych mediów i nigdy nie podpisałem się pod żadną partią ani ugrupowaniem. Mam ponad 60 lat, jestem dorosły i wiedziałem, gdzie idę. Nie będę mówił, że żałuję. Na szczęście jestem psychicznie mocno odporny, bo za długo już jestem w tej branży, żeby się przejmować takimi sprawami, ale zrobiło mi się przykro. Jakiś facet napisał maila, że kupił bilety na mój koncert, ale po tym wywiadzie zwrócił je. Wczoraj była piękna pogoda, więc zrobiłem sobie zdjęcie z Żoliborza, mojego ukochanego, a pojawiły się komentarze: „Uważaj na dzielni, bo wystąpiłeś u Sakiewicza, a to się może niektórym nie podobać”. Cieszę się jednak, że mój kolega Kazik mnie wsparł, choć podobno jemu też teraz się dostaje – podsumował.