Pezet: „Nie chcę nagrywać dziennie 200 Instastories i bić się w Fame MMA”

Raper mówi o skali swojej popularności i o tym, na jaką sprzedaż nowej płyty liczy.


2019.07.30

opublikował:

Pezet: „Nie chcę nagrywać dziennie 200 Instastories i bić się w Fame MMA”

fot. P. Tarasewicz

We wrześniu do sklepów trafi nowy album Pezeta. Siedmioletnia przerwa wydawnicza oraz pozycja, jaką warszawski raper ma na scenie czynią z „Muzyki współczesnej” jedną z najbardziej oczekiwanych tegorocznych premier na rodzimym rynku.

Czy „Muzyka współczesna” jest skazana na sukces?

Nie ukrywam, że byłoby super sprzedać 100 tys. płyt tak, jak robią to niektórzy koledzy po fachu, ale tak naprawdę to nie mam ambicji, by znaleźć się na sprzedażowym topie. Wiem, że jestem w stanie to zrobić, ale by dojść do takiego poziomu, musiałbym ciężko pracować, grać dużo koncertów i udzielić wielu wywiadów. Nawet teraz prowadzimy dyskusję z moim menedżerem, jak promować album, bo nie jestem chętny do świecenia swoją twarzą wszędzie. Świat jest jednak tak skonstruowany, że każda rzecz wystawiona na sprzedaż wymaga promocji – komentuje w rozmowie z Marcinem Misztalskim z Red Bulla Pezet.

Raper ma świadomość zmian, jakie zaszły na scenie od czasu wydania „Radia Pezet”. Nie zamierza jednak dostosowywać się do nich, a zamiast tego liczy, iż uda mu się przekonać słuchaczy do siebie takim, jaki jest.

Można powiedzieć, że w pewnym sensie zaczynam wszystko od nowa, ale założyliśmy sobie, że ja nigdzie nie wracam. Podchodzę do tego albumu tak, jakbym tworzył swój pierwszy krążek. W innym wypadku musiałbym się mierzyć z oczekiwaniami fanów i tym, co oni chcieliby usłyszeć – a te oczekiwania są naprawdę różne. Mnie jednak nie interesuje to, co fani chcą od tej płyty. Robię to, na co mam ochotę i to, co czuję. Nie zamierzam być więźniem opinii słuchaczy i krytyków.

Nie chcę również działać koniunkturalnie. Jak sobie pomyślę o tym, na jakim byłem etapie, choćby finansowym, gdy byłem w szczytowej formie mojej kariery to… są to rzeczy śmieszne, wręcz groteskowe. Teraz tak naprawdę w hip-hopie są konkretne pieniądze. Żyjemy w zupełnie innych realiach. Muzyki hiphopowej słuchają głównie ludzie młodzi, którzy mają swoich ulubionych raperów. Z jednej strony ta młoda gwardia nie jest dla mnie konkurencją, bo jestem z innego świata. A z drugiej – może właśnie to ja nie jestem konkurencją dla nich? Przecież oni mają np. takie zasięgi, o których ja mogę tylko pomarzyć, bo nie prowadzę social mediów w taki sam sposób. Tylko to już rozmowa o social mediach, nie muzyce… A ja chcę robić muzykę, stworzyć do niej obraz.

Nie chcę nagrywać dziennie po 200 insta stories na ten temat, bić się w Fame MMA i zapraszać do refrenów przaśnych i kiczowatych ludzi tylko dlatego, że są akurat popularni. Disco polo też się dobrze klika, to nie jest wyznacznik jakości – deklaruje w wywiadzie dla Red Bulla Pezet.

Wiemy już, że jednym z gości zaproszonych na płytę jest Taco Hemingway. Pierwszym singlem promującym zaplanowaną na 27 września”Muzykę współczesną” jest kawałek „Obrazy Pollocka”. Wkrótce możemy się spodziewać następnego numeru.

Kolejny singiel, którego możecie spodziewać się niebawem, będzie powrotem do oldschoolowych brzmień i będzie czymś, co być może zaspokoi głód oldschoolowych głów i może wprowadzić odrobinę nostalgiczny nastrój. Przynajmniej mnie przeniósł, gdy go nagrywałem i pisałem do czasów, kiedy zaczynaliśmy to wszystko robićzapowiadał kilka tygodni temu Pezet.

Tagi


Polecane