foto: mat. pras.
Ostatnie lata to nieustanna fala wznosząca w karierze Palucha. Krążki „Lepszego życia diler” i „Ostatni krzyk osiedla” mają status podwójnych platyn, platynowy jest także album „10/29”. Wydana w piątek „Złota owca” już teraz osiągnęła sprzedaż pozwalającą na przyznanie Złotej Płyty. Raper wyprzedał na pniu cały nakład limitowanego preorderu (10 tysięcy kopii), blisko drugie tyle rozeszło się w pierwszy weekend.
Stale wzmacniająca się pozycja Palucha przekłada się na rozwój jego wytwórni BOR. Records, dla której nagrywają m.in. Kobik, Szpaku i Gedz. W rozmowie z Kubą Głogowskim artysta wyjaśnia, jaka idea przyświeca mu jako szefowi wytwórni. – Moja myśl przewodnia w budowaniu B.O.R. czy wytwórni BOR Records, najważniejsza rzecz to to, żeby z wszystkimi ludźmi, z którymi działamy i których wspieramy, wspieramy się wzajemnie, to żeby mieć z nimi kontakt face to face. Żeby to nie byli randomowi kolesie, bo „wow, on dobrze napierdala, to biorę go” – mówi Paluch. – My nie chcemy być majorsem, chcemy być grupą ludzi, którzy się kumają. Na dzień dzisiejszy to się udaje. I nieważne jest to, ile pieniędzy z tego zarabiamy, bo szczerze mówiąc nie wszystkie materiały zwróciły się.
„Złota owca”, która posłużyła Paluchowi za tytuł nowego albumu, to – jak mówił przed premierą krążka artysta – „przywódca stada, głowa rodziny, dobry duch”. W nowym wywiadzie artysta przyznaje, że w przypadku jego ekipy czasem to on bywa dla swoich kompanów złotą owcą, ale czasami to oni są nią dla niego. – Przykładowo Gedz jest typem, który wprowadza mnóstwo świeżości i na pewno ja też czasami coś od niego czerpię, a Gedz coś czasami ode mnie. To jest coś na zasadzie symbiozy – tłumaczy Paluch.