Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
W pierwszej połowie czerwca opisywaliśmy incydent z udziałem Viki Gabor, do którego doszło w Warszawie. Wokalistka i jej ojciec zostali zaatakowani po tym jak ojciec wokalistki starł się z innym mężczyzną po nieporozumieniu na drodze.
– Ojciec Wiktorii został pobity, stracił przytomność, jest w szpitalu. Także Wiktoria przebywa w prywatnej klinice okulistycznej, trwają badania – komentował na gorąco Oskar Laskowski, menadżer artystki. – To był brutalny atak na niewinną 16-latkę, która nie prowadziła nawet samochodu. Jesteśmy wstrząśnięci tym zdarzeniem. Staramy się pomóc Wiktorii i jej tacie, aby szybko wrócili do zdrowia – dodał.
34-letni napastnik został zatrzymany w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z artykułu 157 Kodeksu karnego, czyli spowodowania lekkiego lub średniego uszczerbku na zdrowiu. Po trzech miesiącach zapadł wyrok nakazowy w tej sprawie.
– Sędzia Sądu Rejonowego dla Miasta Stołecznego Warszawy skazał oskarżonego na sześć miesięcy ograniczenia wolności, 20 godzin tygodniowo prac społecznych oraz zapłatę dwóch tysięcy złotych nawiązki – informuje TVN Warszawa.
Od wyroku sądu odwołał się oskarżony i sprawa wrócił na wokandę. Podczas zeznań 14 stycznia, domniemany sprawca przedstawił swoją wersję wydarzeń z wypadku. Mężczyzna twierdzi, że ojciec Viki Gabor był agresywny i mu groził.
Staliśmy w korku. Zauważyłem auto, które agresywnie próbuje się wcisnąć pomiędzy jadące pojazdy. Kierowca zjechał ze swojego pasa, przekroczył linię ciągłą i uderzył w mój samochód. Potem otworzył szybę i zaczął do mnie krzyczeć: „Rusz ku*wa, to zobaczysz, co się stanie – cytuje Mateusza M. Super Express.
Cofnął auto, zajechał mi drogę i wysiadł na ulicy. Był wulgarny, prowokował mnie i groził. Cały czas krzyczał, po czym zaczął kopać moje auto, szarpać za lusterko i inne elementy samochodu (…) Przestraszyłem się tego mężczyzny. Nie wiedziałem z kim mam do czynienia. On wrócił po chwili do swojego auta, a ja wziąłem gaz, podbiegłem do niego i psiknąłem go w twarz, i uderzyłem. Nie wiedziałem bowiem, czy idzie po jakieś narzędzie, żeby ponownie wrócić i uszkodzić mi samochód (…) Ja nie jestem chuliganem, jestem spokojnym człowiekiem i ciężko pracuję na to, co osiągnąłem, a cała ta sytuacja bardzo odbiła się na mojej psychice – powiedział oskarżony, zaznaczając, że nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Viki i jej ojciec nie pojawi się na sali sądowej. Sędzia nałożył na Dariusza Gabora grzywnę w wysokości dwóch tysięcy złotych i zaznaczył, że kolejna nieobecność może skutkować powzięciem odpowiednich środków w celu doprowadzenia go na rozprawę.