fot. kadr z wideo
Jednym z zarzutów stawianych Macie po nawiązaniu współpracy z McDonald’s był ten mówiący o łączeniu sił z bezduszną korporacją, co miało być sprzeczne z przypisanym do rapu buntem. Wśród osób najgłośniej zwracających uwagę na ten aspekt był Robert Rutkowski, ceniony psychoterapeuta, specjalista ds. uzależnień, który zestawił Matę z Magikiem.
– „Magik” czyli Piotr Łuszcz, tragicznie zmarły raper, którego poznałem osobiście dawno temu w warszawskim klubie Remont, członek legendarnych formacji Kaliber 44 i Paktofonika, przewraca się w grobie. Na naszych oczach bunt pokoleniowy dokonuje żywota. Umiera w zwałach tłuszczu, piętrzących się od śmieciowego żarcia oraz dusi się z chciwości. Czy jest to jeszcze tragiczne, czy już śmieszne, każdy niech oceni sam. Ikonę pokolenia „ileśtam” korumpuje niezbyt sympatyczne korpo. Od „Jestem Bogiem” do „Zestaw Maty”. Jak dobrze być już w smudze cienia… – ocenił Rutkowski.
W podobnym tonie o reprezentancie SBM Labelu wypowiada się Tomasz Organek. W wywiadzie dla Teraz Rocka posłużył się przykładem młodego rapera, by odnieść się do całego – bezideowego jego zdaniem – pokolenia.
– Jeżeli symbolem buntu tego pokolenia jest Mata, który najpierw rapuje o patointeligencji, a za chwilę sprzedaje kanapki McDonalda, to ja nie wiem, czy ci młodzi ludzie się zbuntują. Bo przeciwko czemu? To jest taki syndrom późnego kapitalizmu. Rodzice musieli walczyć, a ich dzieci mają wszystko i żyją bez idei – stwierdził Organek.
Z drugiej strony muzyk nie ukrywa, że gdyby jemu złożono odpowiednią pod względem finansowym propozycję, miałby spory dylemat i nie wyklucza, że sam mógłby z niej skorzystać.
– Gdybym miał dostać taką kasę, że mógłbym nic nie robić do końca życia, to może bym skorzystał. Serio, nie wiem, czy mam w sobie tyle siły, żeby do końca życia nagrywać płyty z jakąś opowieścią, jakimś buntem i diagnozą – skomentował.