foto: kadr z wideo
Borixon to stary, cwany lis. Dogadał się z SecretRankiem i wziął od niego beat, który chciałby mieć KęKę. I kiedyś podobny będzie miał, o ile utrzyma progres w selekcji podkładów.
Żeby radomiak jednak źle na tym nie wyszedł, kielecki raper postanowił zaprosić go do wspólnego numeru i w ten oto sposób powstało „Co ostanie a co pierwsze”. Numer czterdziestolatka, który równie dobrze mogłoby się znaleźć na ostatniej „domowej” produkcji autora „To tu„. Jak wyszło?
Nie jest to aż taka petarda, która zrobiła by sporo zamieszania na „Koktajlu”, ale jednego Borixonowi odmówić nie można. Wie, jak odnaleźć się we współczesnych muzycznych realiach i wykorzystać ten fakt do granic swoich możliwości. Technicznych popisów nie ma tutaj żadnych, a do niedawna można by było pisać o znakomitej grze kontrastów (i nikt nie powinien mieć na myśli kolorów butów naszych bohaterów) między raperami.
Rozwód z melanżem w takim wieku jest już wskazany i całkiem nieźle można to zobrazować na wysokości refrenu, jak to robi gospodarz, ale show kradnie KęKę, który niczym pewien brazylijski pisarz przekazuje ważne treści. „Od kiedy nie ma melo, prawie zawsze jest wesoło” można jeszcze traktować z przymrużeniem oka, ale już „pożegnanie, flacha, ha ha / Rajd przez życie #paryżdakar” to mocna okejka.
Esencją numeru jednak jest sam klip, który przekazuje o wiele więcej niż sam tekst. wymowna jest jedna scena, kiedy BRX rapuje: „Może trochę tęsknie, może się najebię tu jak menel i tam wejdę”, a Kę jakoś tak dziwnie na niego patrzy. Będzie dobra płyta, Rekin ciągle to czuje.