Sam zespół o numerze „Darkness” mówi: „Ten utwór to kwintesencja Believe, tworząc go daliśmy się ponieść wszelkim emocjom. To zdecydowanie jeden z najostrzejszych momentów nadchodzącej płyty. „Darkness” to dzieło naszej wyobraźni, to tak jakby zamknąć w pudełku burzę, ogarnąć najbardziej przerażające rzeczy i zacząć nad nimi panować. Zaczynasz się nią delektować i nasycać, nie chowasz się przed nią pod kołdrę. Taki jest ten utwór. To próba zebrania wszystkich skrajnych emocji, dlatego jest taki dynamiczny i stąd jego siła. Zawarte jest w nim to, co przeraża, ale zarazem fascynuje. Wyobraź sobie siebie jako człowieka, który nie musi już dłużej być aktorem. Możesz być reżyserem, który panuje nad strachem i się nim bawi.
W warstwie muzycznej szczególną uwagę zwraca nietypowe użycie wiolonczeli, która podkreśla przewrotność tego utworu. Mocny riff Mirka Gila, emocjonalny wokal Karola Wróblewskiego, energiczny bas Przemka Zawadzkiego, precyzja Vlodiego a wszystko to okraszone przepięknym brzmieniem skrzypiec Satomi.”
Wszystkie teksty, podobnie jak w przypadku poprzednich dwóch krążków zespołu napisał Robert Sieradzki, muzyka zaś, to efekt demokratycznej współpracy wszystkich członków Believe.
Na najnowszym albumie formację Believe swoimi talentami wsparli: Paulina Druch (wiolonczela) i Bartek Zbroszczyk (gitara). Za miksy odpowiedzialny jest Włodek Kowalczyk, polski producent realizujący dla takich legend jak Klaus Mitffoch, Róże Europy, Daab, Oddział Zamknięty, Dezerter czy Lady Pank.
To nie koniec smaczków: warszawiacy nawiązali współpracę ze świetnym brytyjskim inżynierem dźwięku, Andy Jacksonem, odpowiedzialnym za realizacje płyt Pink Floyd i Davida Gilmoura. Jak widać polskie progresywne muzykowanie ma się świetnie i cieszy fakt, że to my, nad Wisłą jako pierwsi poznamy efekty tej pracy (premiera 24 sierpnia), kilka dni później płyta pojawi się w europejskiej dystrybucji. Ci zza oceanu będą musieli poczekać jeszcze dłużej…