fot. P. Tarasewicz
W Ukrainie od dwóch miesięcy trwa wojna wywołana agresją wojsk Władimira Putina. Jej początek zbiegł się z poluzowaniem obostrzeń, umożliwiających artystom swobodne koncertowanie w zakątkach świata, do których nie mogli dotrzeć przez ostatnie dwa lata. Dla wielu z nich to słodko-gorzki powrót, ponieważ z jednej strony cieszą się możliwością występowania, ale z drugiej mają w głowach to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Muzycy Behemotha koncertując w Stanach nie zapominają o wojnie i korzystając z tego, że ich głos jest słyszany, uczulają słuchaczy, by nie pozostawali obojętni na dramat Ukraińców.
– Podczas gdy my możemy wreszcie jeździć po świecie, koncertując i ciesząc się tym, co mamy, nigdy nie zapominam o tym, że po drugiej stronie globu nasi europejscy sąsiedzi nadal odpierają rosyjską inwazję. Jeśli mam być szczery, nie sądzę, by Rosja dała się kiedykolwiek ucywilizować i stać się partnerem dla reszty zachodniego świata. Byś może jest tam pewien potencjał, ale despotyzm i zaślepienie fanatycznym oddaniem dla wodza jest głęboko zakorzenione w ich DNA. Dlatego też gorąco zachęcam wszystkich ludzi wolnego świata do wspierania Ukrainy w jej odważnej walce o wolność, ponieważ jest to także nasza walka. Co wieczór dedykuję nasz utwór „Conquer All” niepowstrzymanym i nieustępliwym Ukraińcom, którzy nie tylko pokonują, ale z powodzeniem walczą z tymi barbarzyńcami. Z całego serca mam nadzieję, że Rosja zostanie w końcu odstawiona tam, gdzie jej miejsce – do neandertalskiej jaskini. To zderzenie cywilizacji i demokratyczna koalicja musi je wygrać – komentował przy okazji koncertu w St. Pete na Florydzie lider Behemotha Nergal.
