Początek drugiego dnia Pozytywne Wibracje Festival należał do Marcina Nowakowskiego. Rewelacyjny saksofonista wraz z zespołem jest zdecydowanym liderem muzyki smooth jazz w Polsce. Wibrujące, chill-out’owe dźwięki wprawiły białostocką publiczność w doskonały nastrój.
Mocny występ dał następnie Pilichowski Band, zespół jazz-funk-rockowy założony przez jednego z najlepszych polskich basistów – Wojtka Pilichowskiego. Formacja pokazała ostry funkowy pazur i fenomenalne umiejętności. Koncert był pełen niesamowitej energii, która płynęła ze sceny i szybko rozniosła się wśród publiczności.
Następnie przyszła kolej na Count Basic w składzie Peter Legat – gitarzysta i lider zespołu, oraz Keyontia Romaine, obdarzona niespotykanym „czarnym” głosem wokalistka. Ich muzyka to kwintesencja gatunku, od którego kompilacje „Pozytywne Wibracje” zaczęły swoją przygodę – acid jazz’u. Obok Incognito i The Brand New Heavies, gwiazd pierwszej edycji festiwalu, to najlepsza grupa na świecie wykonująca taką muzykę. Koncert Count Basic zdecydowanie podniósł już i tak wysoką temperaturę panującą na dziedzińcu Pałacu Branickich w Białymstoku.
Niekwestionowaną gwiazdą drugiego dnia Pozytywne Wibracje Festival był rewelacyjny Seal, który dał niesamowity koncert na najwyższym światowym poziomie. Występem w Białymstoku Brytyjczyk zakończył swoją trasę koncertowa promującą najnowszą płytę „Commitment”.
Artysta przez dwie godziny bez wytchnienia wykonywał swoje największe hity oraz utwory z najnowszej płyty. Tłumy szalały przy energetycznym „I Can’t Stand the Rain” i falowały w rytm „Love’s Divine”. Sobotnie wykonanie „Kiss from a Rose” Seal zadedykował zmarłej wspaniałej wokalistce Amy Winehouse, co wywołało wielkie wzruszenie pośród publiczności. Artysta nawiązał wspaniały kontakt z widownią – przywitał się po polsku i nie musiał długo namawiać rozbawionych tłumów do śpiewania wraz z nim jego utworów, nie tylko tych najbardziej znanych. Podkreślił, że najważniejsze tego wieczoru jest to, że nie tylko widzi białostocką publikę, ale przede wszystkim ją czuje. Na specjalne życzenie Seala barierki zostały przysunięte prawie pod samą scenę, aby mógł być jak najbliżej swoich fanów, również tych zgromadzonych na samym końcu dziedzińca. Białystok to bardzo piękne miasto. Zaskoczyła mnie niespodziewana w lipcu niska temperatura i, dla kontrastu, niezwykle gorące przyjęcie publiczności!
Poza wielkimi wydarzeniami drugiego dnia festiwalu, ten wieczór był bardzo ważny dla dyrektora artystycznego i pomysłodawcy festiwalu Stanisława Trzcińskiego z agencji STX JAMBOREE jeszcze z jednego powodu. Bowiem z rąk Macieja Ulewicza odebrał on Złotą Płytę za kompilację „Pozytywne Wibracje vol. 10”.
Tegoroczna edycja była również obfita w udoskonalenia techniczne. Bajecznie prezentowała się scena festiwalowa – przygotowany przez studio Light Up projekt sceniczny wpisał się idealnie w barokową architekturę Pałacu Branickich i już z daleka zadziwiał zmieniającymi się barwami i światłami. Na scenie wykorzystano 200 lamp i 120 głośników o mocy 140 kilowatów. Na całym terenie festiwalu działała sieć WiFi Pozytywne Wibracje. Po podłączeniu do niej słuchacze otrzymywali dostęp do aktualnych informacji festiwalowych i sami mogli publikować na bieżąco swoje komentarze i zdjęcia na Facebooku oraz filmiki na You Tube.
Wielbiciele muzyki, którzy przyjechali na festiwal z całej Polski, głównie z największych miast, z pewnością poczuli wyjątkową atmosferę wieczoru. Pośród gości festiwalowych byli Adam Sztaba, Paweł Deląg, Hirek Wrona, Monika Dryl, Michał Lesień, Tomasz Frankowski i zespół Sistars. Nawet pogoda sprzyjała festiwalowi – pomimo zapowiadanych burz nie spadła ani kropla deszczu. To jest właśnie siła Pozytywnych Wibracji! O pierwszej w nocy muzyka pod Pałacem Branickich ucichła, ale zabawa przeniosła na after party do białostockiego klubu Metro, w którym trwała aż do świtu.
(foto: Music Foto Kolektiv)