fot. Karol Makurat / @tarakum_photography
Pod koniec 2017 roku Michał Wiśniewski złożył wniosek o upadłość konsumencką. Wiosną 2018 sąd oficjalnie ogłosił go bankrutem.
– Sytuacja jest bardzo prosta. Jeśli zarobisz 40 milionów, musisz odprowadzić od tego blisko 10 milionów podatków. Gorzej, jeśli go odprowadzisz, a sam nie dbasz o finanse. Nie jestem pierwszą osobą, która sobie z tym nie poradziła. Lista nazwisk jest bardzo długa, z Michaelem Jacksonem na czele.
Kupowało się bezsensownie samochody, samoloty, mieszkania, łódki. Całą masę pierdół, których dziecko z domu dziecka na oczy nie widziało. Fajnie sobie zbudować kościół na biegunie północnym, ale on się nie buduje sam, więc niczego nie żałuję – mówił w ubiegłym roku roku o swojej sytuacji wokalista.
Dziś u lidera Ich Troje jest już znacznie lepiej, przynajmniej teoretycznie. W wywiadzie dla jastrzabpost.pl wokalista zdradził, że etap bankructwa ma już za sobą.
– Jestem bardzo szczęśliwy w życiu prywatnym. W końcu skończyła się moja upadłość. Jestem wolny od wszelkich zobowiązań, mogę zacząć od nowa. To jest ważne, bo byłem kojarzony z bankructwem przez ostatnie lata. A teraz przede mną nowy rozdział. Bardzo się cieszę – wyznał.
Mogłoby się wydawać, że nastrój Wiśniewskiemu popsuje czekający go proces. Muzyk jest oskarżony o fałszowanie dokumentów w celu wyłudzenia 2,8 mln pln od SKOK-u Wołomin. Artysta zapewnia, że jest niewinny i deklaruje, że szczęście w życiu prywatnym daje mu siłę, by stawić czoła problemom.
– Mam oczywiście jeszcze przed sobą sprawę z zarzutami, mam nadzieję, że ona też się jak najszybciej wyjaśni. Ale jestem tak szczęśliwy prywatnie, że to mi w niczym nie przeszkadza. Jestem też świadomym człowiekiem, wiem, że niczego nie zrobiłem więc mam nadzieję, że to będzie bardzo dobry rok – skomentował.