fot. Karol Makurat / @tarakum_photography
Choć Michał Szpak deklaruje się jako osoba wierząca, daleko mu do sympatyzowania z instytucją Kościoła. W wywiadzie udzielonym serwisowi NaTemat.pl artysta porównuje chrześcijaństwo w polskim wydaniu do wyznawców Islamu.
– Uważam, że w Polsce bardzo zaburzona jest kwestia prawdziwego chrześcijanina. Indoktrynacja zakrawa na taki system jak u muzułmanów. W żadnym innym kraju nie spotkałem się z tak agresywnym ruchem, nie widziałem „wysłanników Boga”, czy „Legionu Maryi i Chrystusa”. Moim zdaniem to przypomina chorobę psychiczną. Przeszkadza mi to, bo to rujnuje obraz instytucji Kościoła. I choć Kościół, jako instytucja nie znaczy dla mnie nic, to jednak burzy to ogólny obraz tego, w co wierzymy – komentuje.
Muzyk uważa religię za siedlisko hipokryzji i nazywa ją patologią.
– Mówimy, przecież: „Wierzę w jednego Boga, Ojca”. Podkreślę: w jednego. „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną…”. Ale nie przeszkadza nam to wierzyć w piętnaście Maryi, kilkunastu świętych, miliard odsłon twarzy Jezusa… No, to jest hipokryzja. Dodatkowo uważam, że o tym, co Kościół robi źle, trzeba mówić głośno i otwarcie, bo umówmy się, obecna sytuacja to patologia – ocenia.
Reprezentowanie cytowanych wyżej poglądów nie przeszkadzało Michałowi w występach w telewizyjnych koncertach kolęd, czy w cytowaniu Nowego Testamentu w klipie do „24na7”. O tej drugiej sytuacji muzyk mówi: – „List do Koryntian” jest najpiękniejszym, co w życiu przeczytałem. Gdyby Kościół naprawdę kierował się tym, co tam jest – czyli bezwarunkową miłością do bliźniego – większość newralgicznych tematów z tej rozmowy miałaby zupełnie inny wydźwięk.