fot. Wojtek Koziara
Przed tygodniem na rynku pojawił się debiutancki solowy album Maciasa zatytułowany „Seppuku”. W ramach promocji materiału reprezentant White Widow zawitał do redakcji Newonce, gdzie mówił m.in. o pracy nad materiałem i emocjach towarzyszących premierze, ale także o beefie ze Szpakiem, który obserwowaliśmy przed kilkoma miesiącami. Na wydanej zimą EP-ce „Cerber” znalazł się kawałek „Garfield”, w którym Szpaku atakował Maciasa i Bary’ego.
Patrząc na sytuację na chłodno, raper nie żałuje beefu, choć przyznaje, że kiedy stawał do walki ze Szpakiem, był trzeźwy zaledwie od kilku tygodni i nie był to dla niego dobry czas.
SPRAWDŹ TAKŻE: Justin Bieber przeszedł przez piekło u Diddy’ego
– Ten beef pomógł mi zweryfikować wielu ludzi, którzy się cackali wokół mnie albo próbowali być kolegami. (…) W tamtym okresie miałem trochę jazdy na bani. To był drugi miesiąc, może półtora, jak byłem trzeźwy. Głowa nie była jeszcze w pełni zregenerowana, uważam że nadal nie jest. Miałem wtedy trochę jazdy, tu psychiatra, tam terapeuta, reperowałem ten łeb. Jeszcze nie potrafiłem tak panować nad emocjami jak teraz i nie wszystkie moje ruchy były do końca przemyślane. (…) Nie żałuję. Żałowałbym, jakbym nic z tym nie zrobił. Zmieniam się emocjonalnie czy muzycznie, cały czas udoskonalam siebie. (…) My w ogóle nie mieliśmy kontaktu (ze Szpakiem), bo prostu padły jakieś dissy i tyle. (…) Nie czuję się ani przegranym, ani zwycięzcą. To była nasza kłótnia, tylko że na forum publicznym – mówi o całej sytuacji Macias.