foto: mat. pras.
Z doświadczenia wiemy, że żaden rozpad zespołu muzycznego nie jest na tyle ostateczny, by nie dało się wrócić na scenę. Tym bardziej jeśli na stole leżą duże pieniądze, a w przypadku Oasis wiemy, że byłyby one gigantyczne. Bracia Noel i Liam Gallagherowie nie rozmawiają ze sobą od lat, przynajmniej oficjalnie, chętnie skupiają się za to na wzajemnych oskarżeniach i obrzucaniu błotem. Do tej pory jeśli w ogóle pojawiał się pomysł wznowienia działalności nieaktywnego od blisko 15 lat Oasis, to na ogół wychodził od Liama. Młodszy z Gallagherów robił to oczywiście w swoim stylu, sugerując, że on jest gotowy zrobić to dla fanów, ale jego nie może przez upór Noela.
– Słuchaj dzieciaku, słyszałem, że robisz koncerty, na których ludzie nie mogą pić alkoholu. To najdziwniejsza rzecz, jaką zrobiłeś. Wybaczam ci. Reaktywujmy wielkie „O” razem. Dosyć pieprzenia. Stawiam drinki – tak zwracał się do brata w 2018 roku Liam. – Lubię myśleć, że Oasis wrócą do siebie, ale nie w tym tygodniu – to z kolei sugestia z ubiegłego roku. Podobnych wypowiedzi było więcej, ale co najważniejsze, podobne w wymowie stwierdzenie wreszcie padło z ust starszego z braci.
Kilka dni temu w wywiadzie dla BBC Noel zapytany o szansę na powrót Oasis, odparł: – Nigdy nie mów nigdy. I choć muzyk dodał, że taki powrót byłby możliwy jedynie w „wyjątkowych okolicznościach”, to jego słowa natychmiast podłapali fani, a także Liam. Wokalista nie omieszkał przy tym oczywiście dopiec bratu, niemniej trudno nie odnieść wrażenia, że coś może być na rzeczy.
– Właśnie nasz chłopak błagał mnie przez telefon o przebaczenie i chce się spotkać. Bóg z nim. Co myślicie: spotkać się czy kazać mu spi****lać? – zapytał na Twitterze fanów Liam. Jeśli chodzi o nas, zdecydowanie trzymamy kciuki za to, by bracia się spotkali.