Dzisiaj, przynajmniej w teorii, firmy fonograficzne w dalszym ciągu zajmują się czterema wspomnianymi zadaniami. Zarazem jednak coraz częściej pojawiają się artyści usiłujący realizować część wspomnianych zadań samodzielnie. Przykłady szeroko omówione w mediach to Radiohead i Nine Inch Nails. Artyści ci w trakcie współpracy z wytwórniami muzycznymi zbudowali pozycję rynkową oraz wierne grono odbiorców, które ułatwiły im samodzielne działania po tym, jak ich dotychczasowe kontrakty nagraniowe wygasły. W efekcie, gdy Radiohead zadecydowało o udostępnieniu płyty „In Rainbows” na swojej stronie internetowej w modelu „płać ile zechcesz”, każde szanujące się medium muzyczne postanowiło o tym wspomnieć. Zespół zyskał publicity, które niezwykle trudno jest uzyskać mniej popularnym artystom realizującym ten sam model sprzedaży.
Warto jest zatem odróżnić artystów posiadających ustaloną pozycję rynkową wybierających samodzielne wydawanie nagrań od artystów rozpoczynających karierę, którzy są zmuszeni do samodzielności przez zmieniającą się pozycję rynkową firm fonograficznych. O ile bowiem dawniej firmy fonograficzne aktywnie wyszukiwały obiecujących artystów, aby rozwijać ich talenty, o tyle obecnie coraz częściej poprzestają na świadczeniu usług promocyjno-dystrybucyjnych. Oczywiście nie należy uogólniać – nie wszystkie firmy i nie wszędzie, jednak trend wydaje się być zauważalny: coraz mniej firm ma środki i czas na regularne badanie rynku oraz systematyczną pracę z debiutantami. Niektóre firmy stawiają sprawę wprost: „przynieś nam gotowy materiał, my ci go wydamy”.
Przyczyny tego stanu rzeczy są w dużej mierze zrozumiałe. Z jednej strony, sprzedaje się coraz mniej nagrań, co zmniejsza przychody wytwórni oraz ich gotowość do podejmowania ryzyka. Z drugiej strony, znaczna część działań realizowanych dawniej przez firmy fonograficzne może być wykonywana samodzielnie przez artystów (np. nagranie) lub zewnętrzne, wyspecjalizowane firmy (np. mastering). W efekcie postawione we wstępie pytanie o to, czym jest dzisiaj wytwórnia muzyczna staje się zasadne. Można też spojrzeć na ten problem z innej strony: czym powinna zająć się firma fonograficzna, by artysta nie musiał potem – tak jak to uczynił niedawno przedstawiciel zespołu Skowyt – ogłaszać w Internecie, że „wydawca nie kiwnął palcem”.
Całość artykułu „Kolejny krok fonografii” dra Gałuszki wraz z towarzyszącym mu obszernym wywiadem z Piotrem Kabajem, prezesem zarządu i dyrektorem generalnym EMI Music Poland w bieżącym wydaniu czasopisma „Rynek Muzyczny”.