fot. kadr z wideo
Pandemia przełożyła się na zakaz organizacji imprez, tym samym w Polsce nie odbywają się w tym roku studniówki. Z odsieczą przychodzi Mata, zapraszając fanów przed ekrany na „Studniówkę z Matą” – wyjątkową imprezę, będącej koncertem artysty z live bandem połączonym z innymi atrakcjami. Zgodnie z zapowiedzią na „Studniówce z Matą” nie zabrakło Karola Strasburgera i jego znanych z Familiady sucharów, pojawili się także koledzy artysty z GOMBAO33. To nie wszystko – w trwającym niemal godzinę materiale znajdziecie życzenia maturalne składane m.in. przez Kayah, Marylę Rodowicz, Margaret, Beatę Kozidrak, Darię Zawiałow, Macieja Musiała, Rosalie., prof. Jerzego Bralczyka czy Solara.
„Studniówka z Matą” to nie tylko dobra zabawa, ale też impreza charytatywna, w ramach której możecie wesprzeć WOŚP – wystarczy wysłać SMS o treści „studniowka.SERCE” na numer 75 565. Koszt wysłania jednej wiadomości wynosi 5 zł netto (6,15 zł z VAT). Ponadto GOMBAO33 przekazali na aukcję WOŚP-u niezwykły przedmiot – potrójną platynę za „100 dni do matury” Maty. Tak jest, niespełna 13 miesięcy po premierze debiutancki krążek Maty uzyskał status potrójnej platyny, osiągając sprzedaż na poziomie przewyższającym 90 tysięcy egzemplarzy. Album reprezentanta SBM Labelu był najczęściej odtwarzanym w 2020 roku w Polsce na platformie Spotify.
Sprawdź także: Bestsellery Empiku: Mata, sanah i Kazik wśród nominowanych
„100 dni do matury” znalazło się na trzecim miejscu TOP20 najlepszych rapowych płyt 2020 według uczestników CGM Rap Podcastu – Marcina Flinta, Numera Raz i Kajetana Szewczyka. Flint recenzując krążek na naszych łamach, pisał o nim:
Macie się wierzy. Pamiętacie jeszcze Grammatik? (Mata pamięta, nawet w jednym numerze łączy tak odległe kropki jak Eldo i Jotuze oraz Lil Uzi Vert). Im też się wierzyło, choć ci goście nawijali, jakby urodzili się starzy. Na tle całego tego nabzdyczonego mentorstwa i kryminalistów wannabe, do którego przyzwyczaił nas polski rap, niedorosłych znawców życia i patoćwierćinteligentnych, chuligańskich albumów, młodzieńczość Maty jest odświeżająca. Bo co jest bliższe życia – mama wołająca na obiad, jak grasz i machająca za autokarem, czy zbieranie na rakietę dla zioma zza krat?
Raper brawurowo walczy o prawo do naiwności, bejostwa i właściwego wiekowi, niemądrego poczucia humoru – śmiechu po wdepnięciu w prezerwatywę, wersów o stawianiu kloca i śmierdzących stopach, noszeniu na zmianę brudnych ciuchów, Cartoon Network i ciszy nocnej starych bab, gry w kotka i myszkę z bajerowanymi starymi, konsternacji gdy na wyjeździe patrzysz między rozłożone uda na naturalistycznym obrazie w Musée d’Orsay. Absolutnie na miejscu jest głupi bunt, za którym idzie głupia wulgarność czy brak gryzienia się w język w tych wszystkich wersach o grubych, niskich, murzynach, ruchaniu matek przez listonoszy, pedofilach, nekrofilach, udawanych kacach, stulejce, bece z nazwisk czy „zgoleniu się na lesbę”.
To płyta sprzed egzaminu dojrzałości, a jak kiedyś rzucił Skiba – „Kto w młodości głupim nie był, ten na starość nie zmądrzeje”. Wyłączony tryb emulacji zgreda to złoto, zwłaszcza gdy idzie w parze z mega bystrym umysłem. Gdyby nie był bystry, ten tryb nie byłby zresztą wyłączony.