fot. mat. pras.
Choć Malik Montana dzięki kontraktowi z Epic Records ma zapewnione dystrybucyjne wsparcie Sony, to wydaje swoją muzyką nakładem własnej wytwórni GM2L. Dzięki dużej popularności raper jest łakomym kąskiem dla gigantów fonograficznych i wygląda na to, że ci stale zabiegają o to, by ściągnąć go do siebie. Czy któremuś się uda? Z tego co artysta napisał na platformie Threads – nie ma na to szans.
– Ostatnio modnym ruchem polskich majorsów jest wysyłanie swoich psów, czyli pracowników do artystów na bazie koleżeńskiej i próbowanie ich przekonać na zasadzie zioma – skomentował rynkową sytuację – nie tylko swoją – Malik.
W innym nowym wpisie szef GM2L cieszy się, że nie jest związany z żadnymi partnerami umowami sponsorskimi, ponieważ gwarantuje mu to wolność wypowiedzi.
– Dziękuję za to, że mam ten luksus, że mogę mówić, co myślę bez myślenia o tym, że mogę stracić współpracę. Nie wszystkie pieniądze to dobre pieniądze – zauważył artysta.