
fot. P. Tarasewicz / CGM.PL
Ledwo co światło dzienne ujrzała płyta „Ricardo”, a fani już mogą zacierać ręce z myślą o jesieni. Peja już kilka tygodni temu zapowiedział, że prawdopodobnie w 2022 otrzymamy jeszcze jeden album, teraz to potwierdza.
– No kiedy? Po wakacjach
Lub na jesień – jak kto woli
– napisał Peja zapytany o to, kiedy możemy się spodziewać następcy „Ricardo”.
– Gdy wy macie premierę, dla mnie to już archiwka, bo robię coś nowego, a więc na pewno jakiś zarys jest. Ostatnio pracuję nad albumami praktycznie z dnia na dzień, tak aby te utwory ukazywały się miesiąc po nagraniu, a nie np. rok – wyjaśnił Peja.
Podczas instagramowego Q&A fani chcieli dowiedzieć się także, ile jeszcze płyt w swojej karierze ma zamiast nagrać poznański weteran. Od razu uspokajamy – Peja póki co nie wybiera się na muzyczną emeryturę.
– Dopóki do niczego się nie zmuszam, to krążki – jak widać – powstają – skomentował Rychu.
Peja przyznał niedawno, że gdyby miał zrobić płytę z kimś innym niż Magiera, to musiałby to być DJ Premier. Teraz artysta został zapytany o to, czy między nim a wrocławskim producentem dochodzi do spięć.
– Przez 20 lat nie było między nami żadnego kwasu. Czasem jest adrenalina, jak sobie kończymy płytę na siedem dni przed oddaniem jej do produkcji – kiedy nie mamy np. trzech nagranych wokali i pięciu aranżów, okładka nie ma nic poza frontem, a ja proponuję zrobienie jeszcze dwóch remiksów
Lubimy, kiedy wszystko wychodzi nam na spontanie. Bo chociaż często długo przygotowujemy się, by zacząć, to gdy ruszymy, idzie nam to bardzo sprawnie. Tak naprawdę jesteśmy w stanie nagrać całą płytę w weekend, gdybyśmy zamknęli się we dwójkę w studiu – zapewnił Peja.