{sklep-cgm}
Dalej raper przedstawia swoje wyliczenia dotyczące tego, ile zarobił, a ile mógłby zarobić na sprzedaży swoich płyt. Przeciętny raper na kontrakcie dostaje z płyty powiedzmy 6 złotych. Przy pierwszej solówce, jak jeszcze w to wnikałem, to próbowałem zbadać, ile osób mogło ściągnąć moją płytę. Powiedzmy że ok. 200 tysięcy. Licząc nawet tak na miękko, że duża część z tych osób, gdyby MUSIAŁA płacić, to by jej nie ściągnęła, a powiedzmy tylko co 10 osoba, to dalej jest to 20 tysięcy, plus 5 tysi legalnie sprzedanych nośników. 25 tysięcy razy te powiedzmy 6 złotych dawałoby 150 tysięcy złotych powiedzmy, a jak dla mnie i pewnie większości z was, to już spore pieniądze jak za rok roboty. Przypominam, że to tylko z dupy matematyka i mega szacunkowe dane robione przy piwie, dla pokazania pewnych trendów. W każdym razie 150-200 tysięcy zł to już realny zarobek, który dawałby poczucie stabilizacji. Jednak w obecnych realiach podziel to przez mniej więcej 10 i wyjdzie ci wynik, jaki REALNIE zarabia na płycie raper na takim etapie jak ja. Ok, od razu mówię, ze to luźna kalkulacja, trochę z przymrużeniem oka, a nie sztywna matematyka, ale może pokaże co jest cięte, a raczej co jest piracone.
Hukos uprzedza opinie zakładające, że niski poziom sprzedaży płyt wiąże się z sytuacją ekonomiczną. W latach 90. jak nie było piractwa, to Liroy potrafił sprzedać 500 tysięcy sztuk, a jako tako pamiętam tamte czasy i zaręczam, że ludzie wtedy nie byli bogatsi. Wręcz przeciwnie– komentuje raper.