Tym razem na szczęście nic nie stanęło na przeszkodzie i w piątkowy wieczór U2 stanęli w pełnym składzie na tzw. Pyramid Stage. I choć pogoda nie oszczędzała uczestników festiwalu, pod względem muzyki trudno było mówić o jakimkolwiek rozczarowaniu. Formacja zagrała wszystkie swoje największe przeboje – w tym m.in. „Beautiful Day” (z wyświetlonym na telebimach komunikatem od astrunauty Marka Kelly`ego, który pozdrowił festiwalowiczów) i „Where The Streets Have No Name” (poprzedzone krótką melorecytacją utworu „Jeruzalem” autorstwa XVIII-wiecznego poety Williama Blake`a). Sympatycznym gestem było odegranie fragmentów piosenek Beyonce („Independent Women” Destiny`s Child), Coldplay („Yellow”) i Primal Scream („Movin` On Up”) – artystów, którzy również widnieją w line-upie Glastonbury.
W piątek odbył się także wyjątkowy koncert Radiohead. O obecności grupy, widniejącej w piątkowych informacjach prasowych jako „gość specjalny”, uczestnicy Glasto dowiedzieli się na kilka godzin przed występem. Nie przeszkodziło im to jednak licznie stawić się pod sceną The Park. Show składał się w większości z piosenek z dwóch ostatnich albumów Radiohead – „In Rainbows” i „The King Of Limbs”. Z poprzednich wydawnictw fani usłyszeli jedynie „I Might Be Wrong” i „Street Spirit (Fade Out)”.
Radiohead nie byli jedynymi „specjalnymi gośćmi” tegorocznego Glasto. W sobotę niespodziewany występ dali muzycy z Pulp (którzy, przypomnijmy, już wkrótce zagrają na polskim Open`erze). Pytanie, czym – a raczej kim – zaskoczą organizatorzy Glastonbury w niedzielę.