fot. P. Tarasewicz
Jeśli ktoś liczył na to, że Filipek i Ferrari zakończą swój konflikt walką na Fame MMA, może poczuć się rozczarowany. Panowie w dalszym ciągu sobą nie przepadają i nie szczędzą sobie złośliwości. Po tym jak Amadeusz atakował niedawno reprezentanta QueQuality, ten odpowiedział mu podczas wczorajszego Q&A na Instagramie.
– Sądzę, że Ferrari musi być mega zdesperowany, jeżeli sądzi, że te „groźby” mnie przestraszą. Biłem się z nim 9 minut. Czego się mam bać? Wziął zaliczkę od wspólnika mojego przyjaciela, event nie wyszedł z przyczyn niezależnych, został poproszony o oddanie jej. Nie zrobił tego, zbywał telefony i ukrywał kontakt. Wykorzystał to, że zagrożono mu sądem, by odwrócić kota ogonem i powiedzieć, że nie będzie nikt mu groził i on zrobi jak zechce. Zachował się jak oszust. Nie szukam przez te akcje rewanżu. Wygrał ze mną uczciwie i choć mnie to boli, to tego wieczoru był lepszy. Tak też powiedziałem w wywiadzie później. Ale to, jakim się okazuje człowiekiem deskredytuje go w moich oczach. Mam nadzieję, że odda te pieniądze i zachowa resztki rozsądku – ocenia raper.
Skoro nie rewanż z Ferrarim, to kto może być następnym przeciwnikiem Filipka na Fame MMA? Czy jest szansa, że będzie to Koro? Filipek uważa, że to nieuniknione.
– Kwestia czasu. Trochę mi szkoda, że któryś z nas będzie musiał stracić na tej walce. Mega propsuję to, że on się tam dostał umiejętnościami i talentem, a nie głupotą. Z drugiej strony jest to zajebiste zestawienie i trzeba to zrobić. Plus mogę trochę potrenować i ponawijać z nim na free przed jakąś konfą – komentuje Filipek.