fot. mat. pras.
Raperzy mają różne sposoby komunikowania swoim fanom, że nie życzą sobie nagabywania i proszenia o zdjęcie w miejscu publicznym. Pochodzący z Jacksonville na Florydzie Nardo Wick, a właściwie jego towarzysze, wybrali najgorszą możliwą metodę radzenia sobie ze słuchaczem, który podbił do rapera po koncercie w Tampie, pytając, czy jest szansa na wspólną fotkę. Mężczyźni natychmiast rzucili się na George’a Obregona Jr., dotkliwie go bijąc. 20-latek trafił do szpitala, ze wstrząsem mózgu i wylewem krwi. Lekarze oceniają jego stan jako ciężki, ale stabilny.
Co na to Wick? Raper opublikował oświadczenie, w którym przekonuje, że próbował interweniować. Artysta zaznacza jednocześnie, że nie odpowiada za czyny towarzyszących mu mężczyzn. – Jeszcze tej samej nocy wysłałem jego mamie mój numer telefonu. (…) kiedy to wszystko się wydarzyło, byłem wściekły i chciałem próbowałem to zatrzymać – napisał Nardo. Ojciec pobitego – również George Oregon – deklaruje, że nie wierzy w ani jedno słowo rapera i zarzuca mu brak chęci współpracy z policją.