Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Choć Quebonafide w przeszłości deklarował, że nigdy nie zobaczymy go biorącego udział we freak fightach, część słuchaczy uwierzyła w taką możliwość po weekendowej wypowiedzi Sebastiana Fabijańskiego. Rapujący aktor, który dołączył do grona reprezentantów Fame MMA podkręcał atmosferę, sugerując, że do takiego wydarzenia mogłoby dojść.
– Oczywiście wiadomo, że wszyscy chcieliby zobaczyć moją walkę z Jakubem Grabowskim. Bo to jest jasne. A czy do niej dojdzie, zobaczymy. Nie mam tak, że chciałbym jej. Od początku ten konflikt był dla mnie konwencjonalny. Zrobiłem parodię, ludzie tego nie kupili. Ludzie są strasznie serio ze wszystkim. Jakby była sposobność, żeby coś takiego zrobić, to show must go on. Zróbmy to nie dlatego, żeby któryś wygrał, bo sport to jest krucha sprawa. Nie chodzi o to, kto tu wygra, a kto przegra. Chodzi o cały anturaż, który jest ekscytujący. Ludzie dlatego to oglądają, nie chodzi przecież o walory sportowe – mówił.
Skoro Quebo nie to może Jakub Grabowski? Znaleźli się tacy, którzy sugerowali, że dla tegorocznego startera SB Maffiji występ na Fame MMA byłby dobrą metodą na wybicie się. Quebo pozbawia ich złudzeń, zapewniając, że „nie dojdzie nigdy do czegoś takiego”. Zapytany, czy pojawiały się w ogóle propozycje, odparł: – K***a, oczywiście, że tak.
Quebo pojawił się wczoraj na gali, ale nie freakowej, tylko na wydarzeniu będącym częścią Forum Rynku Spożywczego i Handlu 2022, gdzie odebrał certyfikat Dobrego Produktu przyznany Miss Ti za deser Mochi Mango w kategorii Produkt innowacyjny.
