Polska premiera płyty „Lights” 26 marca!
Więcej o Ellie Goulding:
Oczywistość – to ostatnia rzecz, którą można powiedzieć o twórczości Ellie Goulding. Tworzy muzykę, która trafia do wielu osób, ale głównie dlatego, że jest intrygująca i ciekawa. Niezmiennie opisywane jako „akustyczny electro-folk-pop” (albo po prostu „doskonałe”) jej piosenki obdarzone są wrażliwością rodem z kina; tęskne teksty i rezolutny refren jej debiutanckiego singla „Under The Sheets” brzmi jak przeniesiony z „Romeo & Juliet” Baz Luhrmana:
Pochodząca z Hereford, ale obecnie mieszkająca w Londynie Ellie wyróżnia się pod wieloma względami. Uwielbia Beyonce i Bjork, ale również Pearl Jam i Kiki Dee. Słucha muzyki folkowej. Kiedyś grała na klarnecie, dopóki nie „zaczęło ją to irytować”. Prowadzi pamiętnik od siódmego roku życia. W dzieciństwie dzieliła pokój z dwiema siostrami i mogła śpiewać tylko w wyznaczonym czasie. Cała rodzina kazała jej być cicho. „Moja mama powiedziała, że mam dziwny głos”. Jej głos nie jest dziwny, ale zupełnie niezwykły i wpadający w ucho. Brzmi jakby był przetworzony, ale nie jest. To jej prawdziwy głos. Niski i mocny. „Myślę, że słuchałam za dużo Dolores O’Riordan i Lauryn Hill. Teraz mój głos brzmi łagodniej. Znalazłam swoją tożsamość”.
Jest trochę hipochondryczką. Prowadzi niezwykle zdrowy tryb życia (biega 10km dziennie). Potrafi stworzyć prawdziwą piosenkę w studio z towarzyszeniem żywych instrumentów. Jeśli zobaczysz ją na żywo – a powinieneś – to możesz się spodziewać, że zagra na gitarze i perkusji.”. Uwielbia czytać książki Murakami. Pisząc na Myspace’ie nakłoniła Frankmusica do pracy nad akustyczną wersją „Wish I Stayed”. Spędzili tydzień w Croydon jedząc kebaby. Tak naprawdę to tylko Frank. Ellie jadła rybę z sałatką – „Nie jestem taką typową gwiazdą rocka, prawda?”
Nie jesteś, Ellie. Dzięki Bogu.
Pisano o niej w NME, RWD i Guardianie, mimo, że dopiero, co podpisała kontrakt płytowy, powodując całe zamieszanie wokół siebie zupełnie samodzielnie. Doskonałe covery „Sleepyhead” Passion Pitt i „The Wolf” Bona Ivera w wykonaniu Goulding stały się tak popularne, że dwukrotnie zdobyły szczyt zestawienia Hypemachine. Tak naprawdę cała masa internautów poszukiwała dziewczyny o poruszającym głosie. Electrotrash uczynił ją nawet „żoną tygodnia”, co brzmi nieco dziwnie, ale miło jednocześnie. To wszystko osiągnęła z pomocą modnego obecnie producenta Starsmith’a. Razem stworzyli wielowymiarową muzykę, która kipi niespodziewanymi klimatami. Są tam syntezatory oczywiście, ale jest też mnóstwo przepięknych instrumentów perkusyjnych, wokali, harf i bębnów. Wszystko to sprawia, że masz ochotę bujać się i tańczyć przy tej muzyce. Niesamowite piękno „Starry Eyed” mogłoby być dzieckiem Diuny i The Dark Crystal. Jeśli soundtracki mogłyby mieć dzieci to właśnie to byłoby jednym z nich. Starsmith, mistrz, który robił remisy dla Katy Perry i produkuje dla Goulding jest tylko jednym z kilku osób, które pomagają obecnie Ellie. Jest wśród nich Frankmusik, nowofalowy rapper Theophilus London oraz Burial i Passion Kit. Kwintet z Massachusetts był pod takim wrażeniem jej wersji Sleepyhead, że odezwali się do niej z propozycją współpracy.
„Ludzie mówią: posłuchaj muzyki, a dowiesz się, kim jestem. A ty słuchasz i nadal nie wiesz tego tak naprawdę. Myślę, że musisz się bardzo wsłuchać w moje teksty i muzykę, żeby zrozumieć to, co robię” – mówi Ellie o swoich błyskotliwych tekstach „To nie jest do końca to, czego się spodziewasz”.