fot. Karol Makurat / @tarakum_photography
Konflikt między Edytą Górniak i Dodą trwa od lat. Zaczęło się już w 2005 roku, kiedy to starsza z wokalistek nazwała młodszą „Dodą-krową” w programie Kuby Wojewódzkiego, potem była niekończąca się wymiana mniej i bardziej dyskretnych prztyczków. Kiedy Doda zaprosiła Górniak do występu w organizowanym przez siebie koncertu Artyści Przeciw Nienawiści, ta odmówiła i choć oficjalnie stwierdziła, że nie podoba jej się formuła wydarzenia i cel, na który miały zostać przekazane zebrane w trakcie koncertów wnioski, ale w kuluarach mówiło się, że problemem była osoba inicjatorki przedsięwzięcia.
Teraz kiedy Doda rozstała się z Emilem Stępniem i nie ukrywa publicznie, że nie jest ostatnio w najlepszej formie, Edyta Górniak publicznie deklaruje wsparcie dla niej, a przy tym ubolewa, że nie może wyrazić go bezpośrednio.
– Wiecie, to jest trochę tak, że każdy, kto przeszedł rozwód, wie, że to jest bardzo ciężki kamień. Ten ostatni czas zweryfikował bardzo wiele relacji i gdy usłyszałam, że ją też spotkał proces rozpadu rodziny, to to jest po prostu bardzo przykre. Tak po człowieczemu napisałam ten komentarz na Instagramie. Nawet nie u niej, bo ja nie widzę jej konta. Ona chyba mnie zablokowała kiedyś. Albo ja ją. No, nie ma znaczenia. To nie o to chodzi. Chodzi o to, że dzisiaj musimy się wspierać. To jest ostatni moment na człowieczeństwo – mówiła w rozmowie z „Super Expressem”.
Doda wyśmiewa inicjatywę Górniak, uważając, że jej zachowanie jest na pokaz.
– Niech mnie odblokuje na Instagramie, żebym mogła podziękować jej za wsparcie osobiście, a nie na łamach gazety – komentuje wokalistka.