W metalu jest dziś całkiem sporo śpiewających kobiet. Ale królowa metalu jest tylko jedna i jest nią dzieląca swój czas między Nowym Jorkiem a rodzinnym Düsseldorfem Doro Pesch. Kumpela Lemmy`ego z Motörhead i Gene`a Simmonsa z Kiss, pasjonatka boksu (serdeczna przyjaciółka niemieckiej bokserskiej mistrzyni Reginy Halmich). Platynowo blond włosy, niebieskie oczy, nieschodzący z twarzy uśmiech, niesamowity głos. Po tym poznacie Doro, która darowała sobie mężów, dzieci, sesje dla „Palyboya” (choć jej oferowano), bo dla niej najważniejszy w życiu jest heavy metal. Tworzyła go z legendarną grupą Warlock, a potem solo. Na scenie nieprzerwanie od ponad 35 lat. Lubiana przez wszystkich ze względu na swoją otwartość i miłość do fanów, którą na każdym kroku podkreśla, łagodne usposobienie i dystans do siebie. Koncerty to żywioł Doro. W Polsce niestety nie bywa za często. Dlatego trzeba zgotować jej niezapomniane przyjęcie, to może będzie przyjeżdżać do nas częściej.