„Widok własnego brata w takim stanie… Brakuje słów, by opisać swoje uczucia”, przyznał lider kapeli, Chino Moreno, w wywiadzie dla „Kerrang!”. „Przez ostatnie dwadzieścia lat towarzyszył mi na każdym kroku. Wspierał mnie przy każdej, nawet najmniejszej drobnostce. A teraz go nie ma. W tym momencie jest w śpiączce. To dziwny stan. Niby jest z nami, ale tak naprawdę go nie ma. Znajduje się w jakimś zawieszeniu. Jest mi z tym bardzo ciężko. Straciłem przyjaciela. Chcę go z powrotem. Mam nadzieję, że wkrótce do nas wróci.”
„W głębi duszy wiem, że Chi byłby z nas dumny, że robimy nowy album dla niego”, dodał Moreno. „Robimy, co w naszej mocy – dla niego, dla nas samych, dla całej tej sytuacji, by móc pogrzebać nasze umysły w muzyce. Jeśli z tej historii można wynieść cokolwiek pozytywnego, jest to na pewno fakt, że praca nad tą muzyką nas, autorów, bardzo, ale to bardzo do siebie zbliżyła.”