fot. P. Tarasewicz / CGM.PL
Fanów emitowanego na antenie Canal+ „Króla” spotkała nie lada niespodzianka. W szóstym odcinku serialu zrealizowanego na podstawie powieści Szczepana Twardocha wystąpił Dawid Podsiadło. Wokalista zaprezentował się w dwóch scenach – w jednej z retrospekcji zagrał studenta, kolegę Emilii (w tej roli Aleksandra Pisula) – żony głównego bohatera Jakuba Szapiro (Michał Żurawski), niedługo później widzowie oglądali go w roli wokalisty występującego w jednym z warszawskich klubów.
Dawid przyznaje, że po lekturze „Króla” napisał do autora, że chętnie pojawiłby się na ekranie w ewentualnej ekranizacji powieści.
– Gdy przeczytałem „Króla”, to byłem bardzo poruszony i szczęśliwy, że trafiłem na tak piękna opowieść. Postanowiłem wyznać te uczucia autorowi powieści, który wysłuchał mnie i nawet się uśmiechnął. Minęło parę lat, a moja radość miała okazję powrócić ze zdwojoną siłą, gdy dostałem wiadomość: „Dawcio, robimy ten serial, mówiłeś, że jeśli będziemy robić i zmieścisz nam się w wizji, to żeby dać znaka. No to dajemy znaka. Chcesz mignąć?” „TOTALNIE”. I taka oto historia mojego mignięcia w „Królu” – wspomina dziś Podsiadło.
– Zaproponowałem mu, że może się pojawić dwa razy w tym samym odcinku. Najpierw w jednej z retrospekcji jako jeden z kolegów ze studiów Emilii. Później po 11 latach pojawia się w całkowicie innej sytuacji – śpiewając, kiedy Szapiro spotyka się z Anną Ziembińską (Lena Gora). Zależało mi, żeby zaśpiewał piosenkę o nieszczęśliwej miłości w dopowiedzeniu tej Emilii z tamtych lat – komentuje Jan P. Matuszyński, reżyser „Króla”.