– Ta potrzeba jest silniejsza niż kiedykolwiek – powiedział D`Angelo. – Trzeba pisać o tym piosenki. Praktycznie nikt tego nie robi, tylko kilka osób. A wydaje mi się, że czasami wystarczy płatek śniegu, by kula śnieżna stoczyła się ze wzgórza. Rozpocząłem pewien proces do spółki z, dajmy na to, Kendrickiem Lamarem i kilkoma innymi postaciami.
D`Angelo nie wie, czy dorósł do roli tak zwanego „lidera” czarnoskórej społeczności. Wie jednak, że jako pośredni może wpłynąć na los swoich pobratymców.
– Mamy siłę, by wpływać na ludzi i ich umysły. Nie stawiam się w centrum. Wiem, że to niebezpieczne. Gdy zaczynasz igrać z tego typu sprawami, możesz wpędzić się w kłopoty – powiedział.
Zdaniem D`Angelo wśród obecnych przedstawicieli hip-hopowego mainstreamu niewielu jest MCs, którzy podjęliby dziedzictwo Public Enemy. Wyjątkiem jest Kendrick Lamar.
– A co z resztą? Masz Young Jeezy`ego albo Young Thuga. Wiecie, o co mi chodzi. To głupie, niedorzeczne – dodał.