foto: facebook.com
W wieku 58 lat zmarł Conway Savage, australijski muzyk, klawiszowiec związany od blisko trzech dekad z zespołem Nick Cave & The Bad Seeds. Muzyk zmarł w niedzielę. Jesienią ubiegłego roku muzyk przeszedł operację guza mózgu. – Zabieg zakończył się sukcesem i Conway odzyskuje teraz siły w swoim domu w Australii. Jesteśmy pewni, że dołączycie do życzeń i razem z nami wyślecie naszemu kochanemu Conwayowi mnóstwo miłości. Bardzo za nim tęsknimy – pisali po udanej operacji muzycy.
Conway dołączył do składu The Bad Seeds w 1990 roku. Oprócz działalności z zespołem Cave’a muzyk nagrywał także solo. W 1993 roku wydał imienną epkę, w kolejnych latach nagrał dwa albumy – „Nothing Broken” oraz „Wrong Man’s Hands”. Ostatnim wydawnictwem sygnowanym nazwiskiem Savage’a była nagrana z Amandą Fox i Robertem Ticknerem epka „Pussy’s Bow” z 2010 roku.
Informację o śmierci Conwaya Savage’a opublikowano kilkadziesiąt minut temu na profilach zespołu Nicka Cave’a w mediach społecznościowych.
– Nasz ukochany Conway Savage odszedł w niedzielę wieczorem. Przez prawie 30 lat był członkiem The Bad Seeds, dodając koncertom grupy pierwiastka anarchii. Uwielbiali go wszyscy – członkowie zespołu i fani. Opryskliwy, zabawny, przerażający, sentymentalny, serdeczny, miły, zgryźliwy, szczery i prawdziwy – posiadał każdą z tych cech, ponadto był obdarzony złotym głosem – wysokim, ciepłym i zatopionym w soulu. Po pewnej pijackiej nocy o czwartej nad ranem, Conway usiadł do fortepianu w hotelowym barze w Kolonii i zaśpiewał dla nas swoim melancholijnym głosem „Streets Of Laredo” tak, że na moment zatrzymał się świat. W pomieszczeniu nie pozostało ani jedno suche oko. Żegnaj Conway. Kochamy cię, Nick & The Bad Seeds – czytamy w oświadczeniu.