Buckethead przyznał się do poważnej choroby

"Jutro mogę umrzeć" - mówi były gitarzysta Guns N' Roses.


2017.10.14

opublikował:

Buckethead przyznał się do poważnej choroby

foto: mat. pras.

Buckethead, gitarzysta mający kilkuletni staż w Guns N’ Roses, ale przede wszystkim uznany muzyk solowy, na którego koncie znajduje się już ponad 300 albumów (gitarzysta publikuje kilkadziesiąt krążków rocznie), goszcząc w podcaście „Coming Alive” zdradził, że jest poważnie chory.

Ostatnio miałem problem z sercem, które biło poza rytmem. To działo się od dawna, ale ostatnio się nasiliło i naprawdę dało mi w kość. Naprawdę nie wiedziałem, co się dzieje. Starałem się z tym funkcjonować i nie zwracać uwagi, ewentualnie czekać, aż przejdzie, ale serce waliło ostatnio jak szalone, więc poszedłem do lekarza, gdzie usłyszałem: „Jesteś na krawędzi zawału” – opowiadał Buckethead. Po diagnozie lekarskiej artysta poddał się zabiegowi ablacji, czyli zabiegu celowego uszkodzenia serca, które docelowo ma pomóc w zwalczeniu arytmii. – Zamrażają twoje serce – wyjaśnił Buckethead. – Powiedzieli, że samo serce jest w porządku, ale mogę mieć problemy z nerwami, że to może być uwarunkowane genetycznie, ale oni sami nie do końca wiedzą, co mi dolega.

Operacja nie przyniosła oczekiwanego skutku, dlatego u gitarzysty wprowadzono leczenie farmakologiczne. – Biorę leki, ale to dla mnie trudne. Niby w życiu nic nie brałem, mimo iż jem i piję znacznie gorsze rzeczy. Jest ciężko i jestem przerażony. Mam trudności z przejściem przez pokój. Na szczęście leki pomagają i sytuacja pozostaje pod kontrolą – powiedział Buckethead.

Gitarzysta występujący w kubełku KFC na głowie przyznaje, że w utrzymaniu formy pomaga mu muzyka. – Dzień po operacji wspólnie z przyjacielem nagraliśmy album. Leżałem w łóżku i grałem, dzięki czemu czułem, że wciąż żyję – wspomina Buckethead dodając: – Jutro mogę umrzeć. Każdy może, ale to dla mnie ciężkie trudne uczucie. Chcę grać i wykorzystać swoje doświadczenie.

Polecane