W ostatnim wywiadzie z Billem Flanaganem, Dylan, zapytany o to, czy z nostalgią podchodzi do artystów, z którymi podbijał listy przebojów w latach 60., odpowiedział: „Nawet jeśli bardzo bym chciał, nie potrafiłbym. Ci ludzie, o których mówisz, mają na swoim koncie hity pod publiczkę. Gdy zaczynali, byli antykomercyjni. Teraz świat ich karmi. To muzyka, która może sobie lecieć w tle na jakichś dennych imprezach. Wszechogarniające przeboje. Moje dźwięki są o wiele bardziej wyszukane. Daltrey, Townshend, McCartney, the Beach Boys, Elton John, Billy Joel. Każdy z nich stworzył jakieś perfekcyjne nagranie. I za to ludzie ich pokochali. Ja nigdy nie byłem doskonały i nie widzę sensu w podążaniu ich drogą. Nie należę do mainstreamu.”