fot. mat. pras.
Michał Wiśniewski wyznał, że w okresie szczytowej popularności zarobił prawdziwą fortunę. Tylko do 2005 roku na jego konta wpłynęło ponad 40 mln złotych. Niestety, pieniądze z czasem zaczęły znikać, co doprowadziło do tego, że muzyk w 2019 roku ogłosił bankructwo. Goszcząc u Kamila Bałuka w „Dawno temu w telewizji” na antenie Newonce Radio lider Ich Troje wyjaśnił, co stało się z jego majątkiem.
– Sytuacja jest bardzo prosta. Jeśli zarobisz 40 milionów, musisz odprowadzić od tego blisko 10 milionów podatków. Gorzej, jeśli go odprowadzisz, a sam nie dbasz o finanse. Nie jestem pierwszą osobą, która sobie z tym nie poradziła. Lista nazwisk jest bardzo długa, z Michaelem Jacksonem na czele – komentuje artysta.
Ogromne pieniądze rozwiązują sporo problemów, ale ściągają inne. Psychologowie podkreślają, że nie każdy jest gotowy mentalnie, by stać się zamożnym człowiekiem. Wychowany w domu dziecka Michał niestety nie poradził sobie z obciążeniem psychicznym.
– Kupowało się bezsensownie samochody, samoloty, mieszkania, łódki. Całą masę pierdół, których dziecko z domu dziecka na oczy nie widziało. Fajnie sobie zbudować kościół na biegunie północnym, ale on się nie buduje sam, więc niczego nie żałuję – przyznał muzyk.
Artyście wielokrotnie zarzucano, że przyczyną jego bankructwa był hazard, ale Michał odcina się od takich teorii.
– Większość pieniędzy straciłem przez fałszywych przyjaciół, ja ich nie przegrałem. Nie jestem profesjonalnym pokerzystą. Nie wrzuciłem nigdy w pokera pięciu złotych. Poker to pasja, ale bardzo często mówiło się, że ja przegrałem te pieniądze, ale nie, proszę państwa, gdybym przegrał, to bym zrobił z tego zdjęcia i relację. A tego nie ma – zauważył lider Ich Troje..