Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
Telewizji Polskiej ewidentnie nie w smak jest to, że część artystów nie chce chce firmować swoim wizerunkiem organizowanego przez nią festiwalu. W ostatnich latach mieliśmy serię deklaracji i bojkocie, tłumaczoną tym, że TVP jawnie sprzyja partii rządzącej, atakując nie tylko opozycję, ale również m.in. kobiety i społeczność mniejszości seksualnych. Prowadzący tegoroczny festiwal Tomasz Kammel przypuścił prawdziwą szarżę, apelując do tych, którzy odmawiają TVP, by się opamiętali.
– Powiem ci coś z tej opolskiej sceny. Są tacy, którzy na niej byli, a ich nie ma. Ty też czasami w Sopocie byłeś na pewnych scenach, na których teraz cię nie ma. Ale że przede wszystkim jesteś artystą, który śpiewa dla wszystkich, to życzę ci, żebyś ty śpiewał nie tylko tutaj, ale i na Polsacie, i w TVN-ie, i wszędzie, bo tam też masz fanów. Tak samo jak tym, którzy śpiewają tam, a powinni być tu, życzę, żeby w końcu się znów tu pojawili, bo ta opolska scena jest absolutnie dla wszystkich – mówił, zwracając się do Rafała Brzozowskiego, który zdobył nagrodę jury w koncercie Premier.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję środowisk artystycznych na odezwę Kammela. W rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się do nich Andrzej Piaseczny.
– Tęsknię za Opolem, za festiwalem, w którym w ogóle nie będzie polityki. Niezależnie od tego, kto chwilowo, choć ta chwila oczywiście może być dłuższa, aktualnie rządzi telewizją. Tak, to jest i zawsze będzie stolica polskiej piosenki, niemniej jednak ciężko z uśmiechem na twarzy wychodzić na scenę opolskiego amfiteatru dosłownie kilka minut po tym, jak kończy się wydanie „Wiadomości”, w których ordynarna propaganda dzieli artystów i obywateli. Na scenę festiwalu, który zapowiada pani Ogórek – powiedział wokalista, dodając: – Mam głębokie przeświadczenie, że to jest chwila, w której osobiście chcę zająć jednoznaczną postawę sprzeciwu wobec tego, czym Telewizja Polska się stała. Wyraźnie chciałbym też powiedzieć, że nie czyni to ze mnie absolutnie kombatanta walki o wolność i demokrację. Długie lata pracowałem w TVP, programach rozrywkowych i pamiętam, jak wielu ludzi już wtedy zastanawiało się, dlaczego tam jestem.
Piaseczny podkreślił, że nie należy „wrzucać do jednego wora” wszystkich, którzy decydują się na udział w przedsięwzięciu TVP.
– To osobista decyzja każdego z nas. Mam kilkoro przyjaciół, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, artystów, którzy w Opolu pojawili się. Znam też takich, którzy kilka dni wcześniej uczestniczyli w marcu w marszu 4 czerwca, tam manifestując swoją postawę polityczną. Niektórzy byli i tu, i tu – zaznaczył.
Po tym jak Nergal opublikował prywatne nagranie z imprezy urodzinowej Andrzeja Piasecznego, na której gospodarz powiedział „j***ć PiS i Konfederację”, wokalista stał się persona non grata w Telewizji Polskiej. Czy w takiej sytuacji jest szansa, że zobaczymy go jeszcze w Opolu?
– Telewizja musiałaby się zmienić. Zrobić prawdziwy krok w kierunku nas, obywateli. Marzy mi się apolityczność telewizji, choć wydaje mi się, że w naszym kraju to niemal nieosiągalne. No ale, żeby choć trochę wyjść sobie naprzeciw. Same apele, ze sceny czy spoza niej, tego nie załatwią. Póki co zmian nie widać – zakończył artysta.