foto: mat. pras.
Zdążyliście zatęsknić za Algiers? Dobre wieści – zimą grupa wróci do Polski na dwa koncerty. Formacja wystąpi 17 lutego w warszawskim klubie Niebo i dzień później w poznańskim klubie u Bazyla. Oba występy zorganizuje Go Ahead.
Algiers to zespół, którego nie da się zaszufladkować w konkretnym gatunku muzycznym. Działając na pograniczu rocka, post-punku, industrialnej elektroniki, a nawet wpływów gospel i soulu, tworzą niepowtarzalne produkcje. Ich debiutancki album zatytułowany został po prostu „Algiers” i wydany był nakładem jednej z największych, niezależnych amerykańskich wytwórni (Matadora) w 2015 roku. Już pierwszym krążkiem zespół pokazał, że prócz ambitnej muzyki do przekazania mają coś jeszcze – teksty, które bezkompromisowo poruszają temat rasizmu, religii, ekonomii i etyki. Obecnie Algiers promują swój drugi album („The Underside of Power”).
Za jego produkcję odpowiedzialni byli Adrian Utley (Portishead) i Ali Chant, a całość zmiksował Randall Dunn. Krążek bardziej adekwatny niż kiedykolwiek wcześniej, jest następcą debiutu z 2015 roku, który przyniósł grupie pozytywne recenzje na łamach NY Times, Pitchfork, The Quietus i wielu innych.
– Ten album został nagrany z politycznym nastawieniem, które doprowadziło do kryzysu ekonomicznego pod koniec lat siedemdziesiątych. Konserwatywnego neoliberalizmu w stylu Thatcher i Regana, który odnosił się do lat trzydziestych, gdy świat został rozdarty przez faszystowski nacjonalizm oraz fantazje o białej sile w Stanach Zjednoczonych i poza granicami – mówi basista Ryan Mahan.
Na płycie znalazły się takie utwory jak „Walk Like A Panther”, przynoszący sample głosu zamordowanego Freda Hamptona z Czarnych Panter; „Death March” łączy prymat post-punku z tradycją włoskich horrorów, w których Algiers starają się odpędzić współczesne lęki. Z kolei hałaśliwy „Clevelan”’ przeradza się w demonstrację z nazwiskami ofiar instytucjonalnie usankcjonowanej przemocy rasowej, jak Sandra Bland czy Tamir Rice. Ta singlowa mieszanka pokazuje potencjalny paradoks Algiers, przynoszący buntowniczą prawość, zestawioną z melodyjną muzyką soulową.
– Niezależnie od tego jakie jest twoje przesłanie, nie możesz kontrolować tego, co wyniosą z niego inni – podsumowuje Mahan. – Jedyną rzeczą jaką możesz zrobić, to wyrzucić z siebie te treści.