fot. mat. pras.
W wieku 34 lat zmarł Aaron Carter, wokalista, który z czasem zamienił się w rapera, a także aktor. Ciało młodszego brata Nicka Cartera z Backstreet Boys znaleziono w sobotę około południa w wannie w jego domu w kalifornijskim Lancaster. Informację do publicznej wiadomości podało TMZ. Przyczyna śmierci nie została ujawniona.
Aaron zdobył sławę pod koniec lat 90., kiedy jako dziewięciolatek debiutował albumem zatytułowanym po prostu „Aaron Carter”. Krążek sprzedał się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy na całym świecie. Co ciekawe, wydawnictwo nie załapało się na listę Billboardu, zostało za to bardzo ciepło przyjęte m.in. w Niemczech, Szwecji i Kanadzie, gdzie uzyskało status złotej płyty. Jeszcze lepiej poradził sobie drugi album Aarona „Aaron’s Party (Come Get It)” z 2000 r. Tym razem wokalista osiągnął sukces w Stanach, gdzie płyta znalazła ponad 3 mln nabywców (krążek dotarł do czwartego miejsca na liście Billboardu). W 2001 i 2002 Carter wydał jeszcze dwie płyty, ale później przez lata zaznaczał swoją obecność już głównie singlowo, by w 2018 wydać jeszcze jeden album „Love”. Jego ostatnim singlem był opublikowany pod koniec września 2022 „Scars”.
Wokalista przez lata miał liczne problemy z prawem i nadużywaniem narkotyków. Aaron wielokrotnie był pacjentem klinik odwykowych.