foto: mat. pras.
Magiera i L.A. kilka dni temu wydali swój nowy album – już bez „Kodexu” w nazwie. „Connection” powiela jednak błędy poprzedników, ponownie przedstawiając raperów, którzy nie poradzili sobie z beatami White House. Recenzję Dawida Bartkowskiego możecie przeczytać w tym miejscu.
Z okazji premiery nowej płyty wybraliśmy najlepsze produkcje duetu, które znalazły się na „Kodexach”.
O.S.T.R. „Na Raz” („Kodex”, 2002)
„Mamy energię jak Red Bull”. Oj, macie, macie. A skoro jej nadmiar pomaga tworzyć bardzo dobre numery, jedne z najlepszych w całej karierze, to już w ogóle chapeau bas dla każdego z twórców. Magiera z beatem idealnie skrojonym pod Tymona chyba trafił w gust również O.S.T.R.-a.
WWO & Koro „Z dala od zgiełku” („Kodex”, 2002)
Dziwnie to wszystko. L.A. stworzył być może najpiękniejszy podkład w dziejach polskiego hip-hopu, który bardzo ciężko wrzucić do jednego worka, a „Z dala od zgiełku” ciągle wydaje się być traktowane bardzo po macoszemu. Dlaczego? Nie mamy bladego pojęcia. Przecież Sokół w tamtych czasach nie zawodził w ogóle, Koras sieknął swoją życiówkę, a cuty i skrecze DJ-a Deszczu Strugi nigdy wcześniej tak perfekcyjnie nie korespondowały z tekstem. Cudo.
Łona „Piękny dzień, by zadzwonić” („Kodex”, 2002)
Naczelny trefniś ówczesnej sceny w życiowej formie na dość prostym (co trzeba potraktować tylko i wyłącznie jako zaletę!) podkładzie Magiery rozprawia się z ludzką nieśmiałością, wtrącając w to wszystko m.in. George’a W. Busha. Banalne? Wręcz przeciwnie. Klasyk i jeden z najmocniejszych punktów pierwszego „Kodexu”.
Red „Ragga” („Kodex”, 2002)
Po mieście krążą plotki, że niewielu raperów potrafiłoby sobie poradzić z tym beatem. Odwagą popisał się Red, którym niczym Super Cat rozprawił się z produkcją L.A. tak dobrze, że trzeba zbierać szczękę z podłogi.
Ten Typ Mes & Numer Raz „Rok później (Oczy otwarte 2)” („Kodex 2: Proces”, 2004)
Zachodnie inspiracje Mesa idealnie wymieszały się z nowojorską nawijką Numera. Jeszcze lepsze od pierwszej części, co wcale nie było takie proste.
WWO „Każdy ponad każdym” („Kodex 2: Proces”, 2004)
Czy naprawdę trzeba tutaj coś więcej dodawać? Przecież to najlepszy storytelling w dziejach polskiego rapu i ten moment w jego historii, kiedy człowiek coraz mocniej wierzy, że istnieje coś takiego, jak chemia pomiędzy artystami.
Ten Typ Mes & Pyskaty „Kciuk w doł” („Kodex 3: Wyrok”, 2007)
Dwóch cwaniaków, lowelasów i bardzo pewnych siebie facetów, sypie punchami na lewo i prawo przy akompaniamencie gitary. Jeden z dwóch wybitnych momentów trzeciego „Kodexu”, który już wyraźnie odstawał od swoich dwóch wielkich poprzedników.
Pih „Rosyjska ruletka” („Kodex 3: Wyrok”, 2007)
„Gdzie jest dzisiaj rap? Gdzie jest rap? / Byle kopciuch z osiedla robi z siebie proce / Typ ma w dłoni Reedsa chce nawijać o koce / Całe ich życie to fikcja, niebyt / Gdyby nie farmazon byliby niemi / Gdzie jest dzisiaj rap? White House, kwiaty zła!” – retorycznie pyta Pih. Raper miał swoje wzloty i upadki, ale tak spektakularnego numeru nie miał ani nigdy wcześniej, ani nigdy później. Doskonałe wersy wyśmiewające m.in. materializm, bezpardonowe ataki na konkurencję, agresywna nawijka. Do tego ten perfekcyjnie brudny beat z doskonałym dęciakiem w tle.
Fisz „Na sznurowadle” („Kodex”, 2002)
Tego nie spodziewał się chyba nikt – takie połączenie na papierze nie wyglądało najlepiej, zwłaszcza że Fisz zawsze najpewniej czuł się na podkładach brata. Okazało się, że „Na sznurowadle” jest świetnym pomostem pomiędzy klimatem związanym z „Na wylot” i „F3”.
Eldo „Kolejny raz” („Kodex 2: Proces”, 2004)
Jeden z najbardziej refleksyjnych numerów w karierze Eldoki, który ze swoim rapem w klimacie bardziej „dziewięć ileś, niż dwa tysiące teraz”, wprowadza w melancholijny nastrój. Wiele tu pomogła świetna produkcja i zdecydowanie najciekawsza kompozycja na drugim „Kodexie”. Spokojny, nu jazzowy podkład, którego nie powstydziliby się najważniejsi producenci z Wielkiej Brytanii. Nie, inaczej. Oni takiego podkładu nigdy nie zrobili. Doskonałe.