
fot. P. Tarasewicz
Zaczynali w Proper Records, z którego trafili do Prosto, by z czasem uniezależnić się i zacząć działać całkowicie na własny rachunek. Przeszli imponującą drogę, dzięki której dorobili się sporego grona wiernych słuchaczy. Małach i Rufuz odwiedzili naszą redakcję, by spotkać się z Marcinem Flintem w ramach promocji krążka „Metryka”, ale oprócz niego rozmawiali z gospodarzem Flintesencji także o zaletach współpracy z dużymi wytwórniami, o tym czym tak naprawdę jest uliczny rap oraz o pracoholizmie. – Nie osiągnęliśmy jeszcze na tyle dużo, żeby móc zwolnić – przyznają artyści, dodając, że czasem frustruje ich to, że zdobyte przez lata doświadczenie przegrywa w walce z hype’em na nowe twarze na scenie.