Członek Molesty pracuje obecnie nad swoim nowym albumem, przygotowywanym wspólnie z DJ-em B. Chociaż „Wszystkie drogi prowadzą do dymu” doczekał się już przynajmniej jednej terminowej obsuwy, nic nie wskazuje na to, byśmy musieli czekać na płytę równie długo, jak na poprzednią solówkę w dyskografii, „Wszystko z dymem”. Włodi zapewnia, że materiał – zaplanowany początkowo na pierwszy kwartał tego roku – trafi do nas w najbliższych miesiącach. „Chciałbym, żeby płyta wyszła przed wakacjami. Nad tym będę pracował. Nie wiem natomiast, jak na datę premiery wpłyną kwestie wydawnicze”, tłumaczy w rozmowie z cgm.pl.
Przełom wiosny i lata to bardzo prawdopodobny termin, szczególnie że gotowa jest już połowa płyty, czyli sześć utworów. „Teraz nastąpił jakby punkt zwrotny. Muszę dobrać tematy do już napisanych numerów. Zawsze w połowie płyty robię taką małą pauzę. Podsumowuję wtedy dotychczasowe efekty i kieruję się nimi podczas dalszych prac”, wyjaśnia warszawiak. Taka metoda pracy jest nieprzypadkowa. Włodiemu zależy, by utwory tworzyły spójną całość i nie powtarzały się ani w zakresie treści, ani formalnych rozwiązań. „Staram się, żeby całość miała ręce i nogi, a numery nie były zbiorem osobnych kawałków”, opowiada. „Myślę, jakie numery by się przydały. Co by wniosły, jaką barwę by wprowadziły”.
Gdy pada pytanie o to, co łączy dotychczas zarejestrowane nagrania, Włodi podkreśla, że stara się zachować ciągłość na gruncie swojego stylu. „Jeśli wszyscy robią coś, to ja na pewno tego nie zrobię. To jest moja kontra”, opowiada. „Nagrywając płytę, słucham polskich kawałków m.in. po to, by wiedzieć, czego nie powiedzieć. Chodzi o to, żeby znaleźć niszę”. Członek Molesty nie zamierza nikogo zaskakiwać, uciekając się do „jakichś wymyślnych metafor czy pseudopsychologicznych przemyśleń”. I deklaruje: „To mnie zupełnie nie interesuje. Na dziś muzyka ma być dla mnie wysokiej klasy rozrywką. Nie prymitywną, a bardziej wysublimowaną rozrywką”.
Włodi wyprowadza swoją kontrę względem sceny w jeszcze inny sposób: stawiając na surowe brzmienie. Przekonać się o tym można, śledząc Instagrama warszawiaka, gdzie co jakiś czas pojawiają się fragmenty ze studia. „Jak na razie brzmienie płyty jest minimalistyczne. To wyznacznik tego, co lubię w rapie. Bardzo trudno jest zrobić kawałek, który ma dwa, trzy dźwięki, ale trafiające w punkt. Poza tym mój głos dobrze brzmi na takich bitach”. Raper nie widzi tej oszczędności w polskim hip-hopie, któremu – jak twierdzi – przydałaby się dieta, a przynajmniej odrobina umiaru. „Bycie nowoczesnym nie zawsze wiąże się z super aranżacjami, niesamowitym dźwiękami, połamanymi bitami i tak dalej”, zauważa. „Często wychodzi z tego taka eklektyka, że tego się nie da słuchać. Bit gra sobie, raper sobie, refren na vocoderze, wszystko na raz. Bardzo łatwo jest się tym wszystkim zachłysnąć”.
Reakcją na wykonawców, którzy mnożą innowacje, ale gubią osobowość, ma być „Wszystkie drogi prowadzą do dymu”, skuteczna kombinacja sprawdzonego, pewnego stylu Włodiego i brzmieniowej oszczędności DJ-a B. „Nakreślamy sobie pewne wyznaczniki – minimalizm, pewna liczba BPM-ów, w której się dobrze czuję, do tego barwy sampli – i na tym się opieramy”, opowiada raper. Kluczem do artystycznego sukcesu, a przy okazji gwarantem spójności ma być jeszcze fakt, że panowie działają w duecie. I nawzajem się inspirują. „Z DJ-em B widzimy się codziennie, gramy koncerty, jesteśmy kumplami. W takiej sytuacji mogę bez skrupułów wpływać na bity. Bardzo lubię je aranżować. Na moich płytach zawsze mam duży udział w tym procesie. Współpraca z Brzydalem daje mi pod tym względem większe pole do działania”, mówi Włodi.
Dla warszawskiego rapera priorytetową kwestią jest obecnie „Wszystkie drogi prowadzą do dymu”. Z tego powodu nie może się zaangażować w inne projekty. Co nie znaczy, że o nich nie myśli. „Jest plan fajnego projektu, który chciałbym w przyszłości kiedyś zainicjować”, ujawnia. Nie ma jednak na myśli Molesty. Po niezadowalającej sesji nagraniowej zespół zdecydował się zawiesić działalność koncertowo-studyjną. „Nie czekamy, nie myślimy, co z tym będzie. Może gdy jakiś impuls się pojawi, wtedy coś zrobimy”, wyjaśnia Włodi.
W oczekiwaniu na „Wszystkie drogi prowadzą do dymu” przypomnijmy pierwszy singiel z płyty, „Widmo”: