Słoń/Mikser jako Demonologia II – „CHCWD”
„To nie cukierkowy rap o smaku Alpen Gold” – rapuje na początku „CHCWD” Słoń. Wers ten w kontekście całej twórczości artysty można uznać za eufemizm. Generalnie w kontekście halloweenowym na Słonia można liczyć jak na mało kogo. Wybieram „CHCWD”, bo mimo iż lirycznie Słoń jest tutaj daleko od estetyki horroru, to klip promujący drugą „Demonologię” podsuwa kilka propozycji halloweenowych strojów.
Robbie Williams – „Rock DJ”
Zamiast ubrać się na Halloween, można się… rozebrać. Robbie Williams idzie na całość i zrzuca z siebie nie tylko ubrania, ale też skórę. Do tego rzuca mięsem (dosłownie) i rozkręca jedną z najdziwniejszych imprez w dziejach. Co prawda bardziej boimy się tańca Robbiego niż faktu, że właśnie stracił wnętrzności stając się jedynie własnym szkieletem, ale znakomite efekty specjalne sprawiają, że warto umieścić teledysk do „Rock DJ” w tym zestawieniu. Choć oczywiście nie polecam przebrania „a la Williams”.
Chris Brown – „Wall to Wall”
Jakim cudem twórcy filmowej adaptacji „Zmierzchu” przeoczyli kandydaturę Chrisa Browna do roli jednego z wampirów? Lata i biega po ścianach w tak drewniany sposób, że nawet osinowy kołek nie jest w stanie zrobić mu krzywdy. Inna rzecz, że w tym przypadku wina spada raczej bardziej na twórców niż Browna. Cała reszta się zgadza – błyszczące oczy i kuso odziane wampirzyce idealnie pasują na bal przebierańców. Happy Halloween!
Alice Cooper & The Muppets – „Welcome to My Nightmare”
Po pierwsze – co to za Halloween bez Alice`a Coopera? Po drugie – co to za Halloween bez „Welcome to My Nightmare”? No i po trzecie – co to za przebierana impreza, na której nie ma ani jednego Muppeta? Mamy tu wszystko – złowieszczy zamek, szkielety, Alice`a wychodzącego z trumny, a nawet ducha. Do tego porywające funk-rock-disco, które porwie do tańca nawet wspomniane szkielety.
Ray Parker Jr. – „Ghostbusters”
Skoro już jesteśmy przy porywaniu do tańca – wykonywana przez Raya Parkera Jr. Piosenka z „Pogromców duchów” to iście halloweenowy hymn, który najlepiej smakuje w połączeniu z naszpikowanym kultowymi postaciami amerykańskiej popkultury i poprzetykanym ujęciami z filmu teledyskiem. „If there`s something strange / In your neighborhood / Who you gonna call? / Ghostbusters”! Tyle.
Kanye West – „Monster” ft. Rick Ross, Jay Z, Nicki Minaj
Tytuł płyty, z której pochodzi „Monster” – „My Beautiful Dark Twisted Fantasy” – mówi wszystko o klimacie klipu. Przebieranek za bardzo tutaj nie ma, ale znajdziemy za to kilka trupów, opętanych dziewczyn, krew, urwaną głowę i odrobinę sado-maso w wykonaniu Nicki Minaj. I pewnie byłby to najbardziej przerażający klip w tej paradzie śmieszno-strasznych teledysków, gdyby nie…
MONSTER – Kanye West ft Rick Ross, Jay-Z, Nicki Minaj from @somme_ on Vimeo.
The Cure – „Lullaby”
…To! Robert Smith jest ze swoim image`em i obłąkanym spojrzeniem jest personifikacją Halloween i kiedy śpiewa nam kołysankę, koszmary mamy zagwarantowane. Aurę grozy potęguje mocny makijaż, który sprawia, że patrzymy na lidera The Cure nie tylko jak na protoplastę Edwarda Nożycorękiego, ale też dostrzegamy w nim pewien pierwiastek Jokera. Wyreżyserowany przez Tima Pope`a teledysk nagrodzono w 1990 roku nagrodą Brit za klip roku.
Ozzy Osbourne – „Bark at the Moon”
Podobnie jak Alice`a „Mistrza Koszmaru” Coopera, tak i Ozzy`ego „Księcia Ciemności” Osbourne`a po prostu nie może zabraknąć na szanującej się halloweenowej imprezie. Wyborna rola szalonego naukowca, do tego ten kostium i charakteryzacja wilkołaka – Ozzy znakomicie czuł lata 80. i w bardzo naturalnie zaadaptował kicz na swoje potrzeby. Inna sprawa, że akurat w przypadku Osbourne`a po wyłączeniu kamer też bywało wesoło. Jeśli akurat nie odgryzał gołębiowi głowy na spotkaniu biznesowym, to usiłował zamordować własną żonę. Cały Ozzy.
Michael Jackson – „Thriller”
Nie tyle klip co wręcz krótkometrażowy film. Oczywiście jest też wersja skrócona do niecałych czterech minut, ale po co się rozdrabniać. Jeden z najbardziej znanych teledysków w historii, przy okazji jeden z najlepszych. Aż trudno pomyśleć, że tak jednoznacznie halloweenowy klip nie zadebiutował w telewizji pod koniec października, a dopiero 2 grudnia 1983 roku.
Bonus: halloweenowy Megadeth w programie Jimmy`ego Kimmela
Dorzucam nie tylko ze względu na stylowe kostiumy, ale też dlatego, że Dave Mustaine przebrany za potwora Frankensteina paradoksalnie tutaj jak nigdzie indziej pokazuje ludzką twarz. Złotowłosy muzyk na ogół jawi się bowiem jako buc z wiecznym kompleksem Metalliki i utyskiwaniem: „Ej, Lars, nie rozumiesz, jakie to straszne uczucie zawsze być drugim”? Szkoda, bo Mustaine z własnym zespołem nagrał kilka płyt pozwalających mu – wbrew opinii Grzegorza Kupczyka z Ceti (ex-Turbo) – na stałe zająć miejsce w panteonie metalowych gigantów.
Ps. Oprócz „Public Enemy No. 1” w sieci znajdziecie też „Symphony of Destruction” z tego samego występu.