06.12.1956 – Kiedy zapytacie Ozzy’ego Osbourne’a o najgorsze sytuacje w jego życiu, wskaże Wam dwie – moment, w którym próbował zabić swoją żonę Sharon, a także dzień śmierci Randy’ego Rhoadsa. Gitarzysta grający na pierwszych solowych płytach Ozza zginął w wypadku lotniczym w marcu 1982 roku. Podobno w noc poprzedzającą śmierć Randy rozmawiał z Ozzym w autokarze i zwierzał się, że zaczyna mieć coraz większe wątpliwości odnośnie swojej przyszłości jako muzyka rockowego. Trudno więc zgadywać, jak długo Rhoads wytrwałby na pokładzie kapeli Osbourne’a. Pewne jest natomiast to, że muzyk mógł skończyć dziś 56 lat.
6.12.1988 – Roy Orbison był jednym z największych idoli muzyków The Beatles, dlatego kiedy przyjął zaproszenie George’a Harrisona do udziału w gwiazdorskim projekcie Traveling Wilburys, sam Harrison stwierdził, że możliwość współpracy z Orbisonem to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie. Za sprawą Traveling Wilburys Roy po wielu latach posuchy wrócił do pierwszej ligi. Niestety, niespodziewany zawał serca na zawsze zahamował jego dalszą karierę. Ostatni raz wyszedł na scenę na dwa dni przed śmiercią, grając solowy koncert w Cleveland.
06.12.2011 – Wydany dokładnie rok temu album „The Path Of Totality” jest już dziesiątym krążkiem Korna. Wokalista zespołu Jonathan Davis mówił po wydaniu płyty, że zespół chciał, aby materiał odstawał od wszystkiego co można znaleźć na rynku. „Chcę robić rzeczy, których nie powinniśmy robić” – odgrażał się Davis. Stąd zaproszenie do współpracy dubstepowych twórców – Skrillexa, Excisiona i kilku innych. Eksperymentalny album zaowocował bardzo różnymi ocenami. Jedni docenili zespół za śmiałą zmianę, inni zarzucili zdradę ideałów i generalnie uznali, że Korn skończył się na „Kill’em All”.