Tede: klasyczny bombing na Snapchacie (komentarz)

Raper zaatakował aplikację i w ciągu doby dorobił się wyników, na które wielu pracuje miesiącami albo nawet latami.


2016.02.07

opublikował:

Tede: klasyczny bombing na Snapchacie (komentarz)

Warszawski MC potrzebował zaledwie dwudziestu czterech godzin, by jego snapy zobaczyło ponad dwadzieścia osiem tysięcy użytkowników aplikacji. Jak wylicza serwis Granice Absurdu  oznacza to, że TDF wyprzedził w wynikach m.in. „Krzysztofa Gonciarza, Olę z Na Wspólnej, Gimpera, Łukasza Jakóbiaka czy Lisie Piekło”, a więc postacie, które o wiele dłużej pracowały na swoją markę na Snapchacie. Wniosek, jaki z tego płynie, jest jeszcze jeden: trwające około ośmiu minut Story rapera wisiało na telefonach fanów w sumie ok. czterech tysięcy godzin.

Sukces najpewniej zupełnie nie zdziwił rapera. Jak sam przyznaje w jednym z filmików, zbombardowanie Snapchata było jego celem. Okazja, by opublikować serię wideo, pojawiła się w związku z łódzkim koncertem rapera. Filmiki dokumentują m.in. podróż do miasta, wizytę w restauracji i Żabce, wydarzenia na backstage`u i to, co działo się na koncercie z perspektywy sceny. Niby nic niezwykłego, a jednak wystarczyło, by Ninja – jak mówi o sobie Tede w kontekście Snapchata – osiągnął oszałamiające wyświetlenia.

Granice Absurdu twierdzą, że sukces Tedego wynika w dużej mierze z tego, że jego fanbase jest w większości w „snapchatowym” wieku. Trudno się z tym nie zgodzić. Warszawski raper robi wszystko, by nie zestarzeć się w oczach słuchaczy – i jest w tym konsekwentny jak chyba nikt inny spośród weteranów sceny. Trudno uwierzyć, że w lipcu stuknie mu czterdzieści lat. Raz, że ma świetne wyczucie trendów – nieprzypadkowo jego powrót z infamii zbiegł się z początkami aktywności na Instagramie, aktywności, która wielokrotnie zwracała uwagę mediów (jak choćby akcja z noszeniem butów ). Dwa, że ta polityka jest zbieżna z tym, o czym raper nawija w swoich tekstach. A te skrojone są przecież pod słuchacza i czynnego uczestnika social mediów zarazem – tytuły roją się od hasztagów, a w wersach co rusz pojawia się Insta czy Tinder (od znajomości zawiązanej dzięki tej aplikacji rozpoczyna się „Wunder-Baum”).

Co może oznaczać anonsowany przez Tedego powrót do Snapchata? Prawdę mówiąc, myślę, że trzeba wykluczać opcję, że raper w obawie przed kolejną infamią (czytaj: popadnięciem w niełaski słuchaczy i środowiska) sięgnął po tę popularną ostatnio aplikację. Inna sprawa, że biorąc pod uwagę jego ostatnie muzyczne dokonania, można by się zastanawiać, czy taki motywujący kop nie pchnąłby jego twórczości na wyższy poziom (to wniosek, którym kończę recenzję  ostatniego DJ-a Buhha). Jeśli natomiast chodzi o Snapchata, ostatnią aktywność odbieram po prostu jako kolejny przejaw marketingowego geniuszu Granieckiego i jego wyczulenia na mody. Pogratulować.

Polecane