Na kilka dni przed premierą płyty „Keptn” Tede udzielił wywiadu Kubie Głogowskiemu z This Is Backstage TV. Artysta mówił w nim m.in. o założeniach, które przyświecały mu i producentowi Sir Michowi w pracy nad nowym krążkiem. Sekretem tej płyty jest to, że każdy kawałek na niej jest inny. Jak popatrzysz na single, które puściliśmy, to każdy jest zupełnie inny i nie powtarza się ten sam klimat. Na tym polega ta płyta – mówi o „Keptn” Tede. Co jest ważne, nie chcieliśmy powielać patentów z poprzedniej płyty, która odniosła sukces (krążek „Vanillahajs” ma status platynowego – przyp. red.), a które moglibyśmy powielić. Można zrobić drugi kawałek „Ostatnia noc” albo „Michael Kors”, albo „Wyje wyje bane”. Tylko po co? Są tacy, którzy nagrywają całe życie ten sam kawałek tylko tytuł się zmienia. Ale robienie muzyki jest czymś, co wypełnia moje życie w dużej mierze, sprawia mi wielką przyjemność i cały czas mnie cieszy, więc nagrywając te kawałki, za każdym razem chcę robić coś innego – wyjaśnia.
Na pytanie o różnice między „Keptn” a „Vanillahajs” Tede odpowiada: Nie wiem, czym się różni, pewnie tym samym co każda następna płyta każdego wykonawcy. Jeżeli robisz coś sercem, a nie kieszenią, to siłą rzeczy to się musi różnić.