fot. mat. pras.
W ostatnich dniach światło dzienne ujrzała informacja, z której wynika, że prawnicy Taylor Swift straszyli pozwem Jacka Sweeneya, który publikował w mediach społecznościowych informacje na temat częstych lotów gwiazdy. – Myślę, że ludzie są tym zainteresowani – komentował Sweeney, podkreślając, że w żaden sposób nie łamie prawa, ponieważ przekazuje jedynie dalej informacje, które są dostępne publicznie. Student z Florydy ocenił zachowanie zespołu prawnego wokalistki jako „próbę kontrolowania świata”, dodał także, że jego zamiarem nie jest krzywdzenie Taylor, ponieważ lubi niektóre jej piosenki, ale wykazanie szkodliwości jej podróży dla środowiska.
O nadużywaniu odrzutowców przez Swift mówi się od dawna. Po tym jak wokalistka zaczęła latać na randki z zawodnikiem NFL Travisem Kelce, zapracowała sobie na niechlubny tytuł najmniej ekologicznej gwiazdy na świecie. Działania Sweeneya były w tym przypadku swego rodzaju gwoździem do trumny, ponieważ publikowane przez niego dane ściągnęły na Swift masę krytyki za jej postawę. Wygląda na to, że artystka ugięła się wreszcie pod jej naporem, ponieważ kilka dni temu sprzedała jeden ze swoich prywatnych samolotów. Federalny Urząd Lotnictwa Stanów Zjednoczonych poinformował 30 stycznia, że gwiazda nie jest już właścicielką mogącego pomieścić 12 pasażerów odrzutowca Dassault Falcon 900. Tym samym gwieździe został już „tylko” jeden prywatny samolot – nieco większy Dassault Falcon 7X. Czy to nim artystka przyleci w sierpniu na trzy koncerty do Polski? Zobaczymy.