fot. mat. pras.
Taylor Swift po raz jedenasty w karierze zadebiutowała na pierwszym miejscu listy Billboard Top 200. Gwiazda dołączyła tym samym do elitarnego grona artystów, którzy mogli się pochwalić więcej niż dziesięcioma numerami jeden. Wcześniej tej sztuki dokonali jedynie The Beatles, Drake, Barbra Streisand, Bruce Springsteen i Jay-Z. Po zliczeniu sprzedaży fizycznej oraz ekwiwalentu za streaming w samych Stanach w pierwszym tygodniu „Midnights” znalazło 1,578 mln nabywców. To pierwszy raz od siedmiu lat, kiedy wydawnictwo muzyczne przekracza barierę miliona w pierwszym tygodniu sprzedaży. Poprzednio taka sztuka udała się Adele i jej „25”. Sprzedaż tych wydawnictw dzieli jednak przepaść, ponieważ wówczas mieliśmy do czynienia z obłędnym wynkiem 3,482 mln.
Co ciekawe, aż 1/3 ogólnej liczby sprzedanych jednostek stanowią winyle. To zasługa kilku wersji kolorystycznych płyty, które kuszą kolekcjonerów i najzagorzalszych fanów.
Na naszych łamach znajdziecie recenzję „Midnights”, w której przeczytacie m.in.: „W dobie singli i playlist Swift nadal nagrywa albumy. Nie tylko w sensie technicznym. Każda z jej płyt ma jasno określoną myśl przewodnią, każda dokądś zmierza. Bez względu na to, czy w przypadku 'Midnights’ siadamy z Taylor na parapecie apartamentu w sercu Manhattanu, czy też jeździmy z nią po mieście oślepieni światłem mknących z naprzeciwka samochodów, czy też szwendamy się po klubach – każdą z tych czynności wykonujemy w nocy. I to właśnie o tej porze dnia ten materiał smakuje najlepiej.
Po cały tekst zapraszamy tutaj.