fot. mat. pras.
Taylor Swift jest dziś zdecydowanie największą muzyczną gwiazdą na świecie. Jest też niestety gwiazdą, która w największym stopniu zanieczyszcza środowisko. Właścicielka dwóćh samolotów – Dassault Falcon 7x i Dassault Falcon 900 – w ciągu zaledwie trzech miesięcy wlała do nich 12 622 galonów paliwa do silników odrzutowych (ok. 48 tys. litrów).
Ktoś powie: ok. Taylor lata po całym świecie, go gra tam koncerty. Tylko, że to nie do końca prawda, bo będąc w trasie nie zużywa się tak dużo paliwa. Problemem jest to, że Taylor lata prywatnym odrzutowcem, by spotykać się ze swoim nowym partnerem – zawodnikiem NFL Travisem Kelce. Dlatego też wokalistka często przemieszcza się nie tylko z miejsca na miejsce, by koncertować, ale w wolnym czasie lata do Kansas i wraca na trasę.
Związek Taylor jest dużym obciążeniem dla środowiska naturalnego. W ostatnim kwartale artystka wyemitowała 138 ton CO2. „To równowartość energii zużytej przez 17 domów w ciągu jednego roku. Piosenkarka musiałaby zasadzić 2282 drzewa i pozwolić im rosnąć przez 10 lat, aby zrównoważyć szkody dla środowiska spowodowane przez jej loty” – wylicza Business Insider.
Organizacja Yard przyznała Taylor niechlubny tytuł „największej trucicielki roku”, zarzucając jej jednocześnie hipokryzję. Artystka przez lata niejednokrotnie angażowała się w akcje ekologiczne, tymczasem jej zachowania są dalekie od proekologicznych.