fot. kadr z wideo
Druga konferencja przed galą Fame MMA za nami. Sobota nie pojawił się na niej fizycznie, oglądaliśmy go natomiast na ekranie. Raper przeprosił za swoją absencję, podkreślając, że nie wynika ona z braku szacunku do Filipka i organizacji Fame MMA, a po prostu z dużych odległości i będącemu w trybie treningowym artyście nie byłoby łatwo dotrzeć ze Szczecina do Warszawy, a następnie wrócić. Artysta odniósł się do komentarza sugerującego, że „siada mu psychika”.
– Odczuwam jakiś stres i dyskomfort. W końcu nie idę wyrzucić śmieci czy grać w szachy. Mam przed sobą dorosłego, silnego faceta, młodszego od siebie. Ale psycha nie siada mi na tyle, aby nie mógł do was dojechać, także bez obaw – powiedział Sobota.
Chwilę później do głosu doszedł Filipek, proponując:
– Może byśmy nie szli w parter tylko się napi***ali po prostu.
– Na pewno będziemy się nap***ać, bo po to się tam spotkamy. Ani ty, ani ja nie po to tak ciężko trenujemy, żeby się ganiać po klatce. Ale będę chciał ugryźć cię na każdej płaszczyźnie, bo będę chciał także sprawdzić się na każdej. Nie wiem, jaki będzie przebieg tej walki, nie będę tutaj krzyczał i obiecywał, że rozj**ię ci łeb, zaj**bię cię, zabiję czy coś, bo nie jestem wróżbitą. Nie wiem, co się stanie. Chciałbym, żeby te dziewięć minut, które będziemy razem tańczyć, były najtrudniejszymi w twoim życiu – mówił Sobota.
Sprawdź też: Dlaczego Sobota wybrał na przeciwnika akurat Filipka?
Podczas swojego wystąpienia Filipek odniósł się do zarzutów, jakoby zapowiadał, że skończy karierę Soboty w sytuacji, w której kariera samego Filipka jeszcze się nie zaczęła.
– Sobota był bardzo popularny, na pewno był pięć razy popularniejszy niż ja. Ja byłem popularnym freestyle’owcem, Sobota był popularnym raperem. Ale że moja kariera jeszcze się nie zaczęła? Jak Sobota dostanie oklep to zacznie się w sztukach walki – śmiał się raper.
Filipek poruszył także temat poziomu sportowego nadchodzącego starcia. Choć panowie nie są zawodowymi fighterami, na pewno nie brak im serca, a to wróży emocjonujący pojedynek.
– Nie umiemy się bić, nie jesteśmy sportowcami. A nie jesteśmy też na tyle techniczni, żeby się punktować. Będziemy się nap***alać. Ja dałem dwie dobre walki, na każdej się na***łem i może nie miałem żadnych umiejętności, w pierwszej walce nawet nie umiałem kopać, ale trwało to trzy rundy. To taka uliczna bijatyka – zakończył Filipek.