fot. mat. pras.
Informacja o tym, że Singapur zawarł z Taylor Swift umowę „na wyłączność”, wywołała ogromną burzę. Na mocy kontraktu artystka zobowiązała się nie występować w ramach The Eras Tour w żadnym innym kraju Azji Południowo-Wschodniej, czyli na rozległym terenie, na którym znajdują się m.in. Tajlandia, Indonezja, Filipiny, Kambodża, Wietnam czy właśnie Singapur. Dziś wiemy już, jaki skutek przyniosła lokalnej gospodarce wspomniana umowa.
Dziś wieczorem (lokalnego czasu, u nas będzie wczesne popołudnie) Taylor wyjdzie na scenę Stadionu Narodowego Singapuru, by dać szósty koncert na przestrzeni nieco ponad tygodnia. Każdy z dotychczasowych koncertów zgromadził na mieszczącym 55 tys. osób komplet widzów. Dzisiejszy także jest wyprzedany. The Eras Tour ma zwiększy PKB Singapuru o ponad 200 mln dolarów, co daje 0,2 punktu procentowego rocznego wyniku.
Według Forbesa ruch władz Singapuru pomógł zwiększyć liczbę rezerwacji hotelowych o 10%. Serwis Trip.com informuje, że liczba lotów do Singapuru w okresie 1-9 marca wzrosła aż o 186%. Według JetStar Asia 20% skok zanotował popyt na loty z Bangkoku, Manili i Dżakarty.
Decyzja władz Singapuru wywołała mieszane uczucia wśród sąsiadów. Premier Tajlandii przyznał, że to „sprytny ruch”, ale władze Filipin nie były już tak pozytywnie nastawione, przekonując, że „dobrzy sąsiedzi tak nie robią” i że skoro kraje żyją w dobrych stosunkach, to nie powinny robić sobie wzajemnie takich rzeczy. W odpowiedzi premier Singapuru bronił się przekonując, że „nie jest to nieprzyjazne porozumienie”.
– Czasem jeden kraj zawiera umowę, czasem robi to inny – skomentował stojący na czele singapurskiego rządu Lee Hsien Loong.
Przypomnijmy, że w dniach 1-3 sierpnia Taylor da trzy wyprzedane koncerty na PGE Narodowym w Warszawie. Wcześniej – 19 kwietnia – na rynku pojawi się jej nowy album zatytułowany „The Tortured Poets Department”.
