Sabaton: To wstyd, że świat nie zdaje sobie sprawy z tego, co się u was działo

Lesław Dutkowski rozmawia z Joakimem Brodénem, wokalistą zespołu Sabaton


2015.01.22

opublikował:

Sabaton: To wstyd, że świat nie zdaje sobie sprawy z tego, co się u was działo

Można różne rzeczy mówić o Sabaton. Można nie lubić ich muzyki, można uważać, że tak częste śpiewanie o historii Polski to tylko skok na kasę. Ale na pewno nie można zarzucić Szwedom tego, że migają się od obowiązków i są złymi rozmówcami. Harują jak woły i są tego efekty.

W Polsce jest mnóstwo fanów metalu, którzy daliby się za Sabaton posiekać, którzy tłumnie walą na ich koncerty. Kolejna mini-trasa po naszym kraju kapeli z Falun już niebawem, bo w drugiej połowie stycznia 2015. Sabaton będzie promować wydany w 2014 roku album „Heroes”, na którym znów znalazła się piosenka związana z historią Polski, „Inmate 4859, która opowiada o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Przed występami na krótko wpadł do Warszawy Joakimem Brodén, wokalista, autor tekstów i główny kompozytor Sabaton, aby popracować promocyjnie, czyli spotkać się z przedstawicielami mediów i poopowiadać im różne ciekawostki. Jak wiadomo, przesympatyczny Szwed „gadane” ma jak mało który z muzyków, więc było czego posłuchać. W rozmowie pojawiła się też dewastująca informacja dla wielbicielek Joakima. Jaka? Przeczytajcie zapis rozmowy, a się dowiecie.

Ostatnio nie jest zbyt spokojnie w Europie. Niedawno czytałem newsa, opatrzonego zdjęciem, że w Sztokholmie spalono meczet. Czy to przejaw radykalizacji zachowań względem muzułmanów, czy jednorazowy wybryk? Dodam, że byłem bardzo zaskoczony wiadomością, bo Szwecja do tej pory kojarzyła mi się raczej ze spokojem i tolerancją.


 

JOAKIM BRODÉN: Według mnie, to jednorazowy wybryk. Generalnie sprawa wygląda tak, że do Szwecji, która nie jest przecież wielka, przyjeżdża mnóstwo imigrantów z różnych stron świata. Nie wszystkim się to podoba. Inna sprawa jest taka, że imigranci nienawidzą się wzajemnie. I to zdarza się dość często. Powody są różne. Kiedy pojawiają się doniesienia związane z antysemityzmem, antyislamizmem albo przestępstwem na tle rasowym, to wiążą się one z konfliktem pomiędzy kimś z Bliskiego Wschodu a osobą czarnoskórą lub Żydem, którego przyczyną są, dajmy na to, wyzwiska, jakimi obie strony się obrzucają.

Fatalnie, że tak się dzieje. Jeżeli dałoby się jakoś pomóc zapobiec takim sytuacjom w przyszłości, byłoby wspaniale. Osobiście uważam, że jeśli ktoś chce przyjechać i mieszkać w moim kraju, aby w ten sposób jego życie stało się lepsze, aby zacząć na nowo, to jest mile widziany. Moja prośba do imigrantów, jeśli uciekacie skądś z powodu konfliktów czy wojen, nie sprowadzajcie ich do Szwecji (śmiech). To głupie. Na przykład, obecnie przyjeżdża do nas sporo ludzi z Syrii. Jedni są zwolennikami rządu, inni nie, i między nimi dochodzi o zatargów.

Niebawem zagracie serię koncertów w Rosji. Nie macie obaw przed pojawieniem się tam i problemami z władzami? Zwłaszcza, że już chyba kiedyś wam się przydarzyły.

W ogóle się tego nie obawiam. Cóż, najgorszy scenariusz będzie taki, że jeden lub kilka koncertów Sabaton zostanie odwołanych. Jeśli tak się stanie, to tylko z powodów politycznych. W życiu nie brałbym czegoś takiego pod uwagę, gdy bookujemy koncerty. Gramy dla fanów metalu, nie dla polityków. Bez względu na to, co politycznie dzieje się w danym kraju, no chyba, że groziłoby to naszą śmiercią, pojedziemy zagrać najlepszy koncert, na jaki nas stać.

Przejdźmy do przyjemniejszych spraw. Macie mnóstwo fanów w Polsce, byliście tu wiele razy, jesteście uwielbiani. Gdyby nie to, że niewiele osób mówi po szwedzku, pewnie czulibyście się jak w domu. Chyba nie było tournée, podczas którego nie pojawilibyście się u nas na paru koncertach. Co czujesz przed każdą kolejną wizytą w Polsce? Jesteś spokojny, bo wiesz, że macie wielu fanów, którzy za wami szaleją i nic złego nie może się wydarzyć? A może jesteś podekscytowany, bo nigdy do końca nie wiadomo, co się stanie?

To będzie połączenie jednego i drugiego podejścia. Zawsze mam w pamięci to, że za każdym razem, kiedy gramy w Polsce, czujemy się znakomicie i przeżywamy coś wspaniałego. Z drugiej strony, jestem również trochę przestraszony, zaniepokojony. Może nie tyle tym, jak nas przyjmą polscy fani, lecz tym, co możemy zrobić, aby zaprezentować się lepiej niż poprzednim razem. Jak musimy wypaść, by fani nie czuli się zawiedzeni. Wiem, że dzwonisz z Krakowa. Gdy graliśmy tam ostatnim razem, było po prostu magicznie. Atmosfera była nieprawdopodobnie gorąca. Czuliśmy niemalże wrzenie wśród fanów, w tym pozytywnym sensie. I przed tą zbliżającą się wizytą w Polsce czasami myślę sobie: „Co będzie, jeśli nie uda nam się wypaść równie dobrze, jak wtedy?”. Tak więc, odpowiadając krótko i zwięźle na twoje pytanie, mogę powiedzieć, że towarzyszy mi mieszanka obawy z wielką przyjemnością.

Trochę mnie zaskoczyłeś. Czy podczas którejkolwiek z wizyt Sabaton w Polsce czułeś, że coś jest nie tak, że fani nie reagują na was nie tak jakbyście się tego spodziewali?

Nie, raczej nie przypominam sobie czegoś takiego. Zdarzyło się nam parę wywiadów, podczas których dziennikarze próbowali wyprowadzić nas z równowagi, zadawali dość agresywne pytania. Coś w stylu, że śpiewamy o polskiej historii z przyczyn koniunkturalnych, żeby nasze płyty lepiej się sprzedawały. Tylko w pewnym sensie jest to prawda, bo przecież tematy do naszych piosenek nadsyłają nam fani. Śpiewamy o historii Polski, bo dobrze wiemy, że dla was ma ona duże znaczenie, jesteście jej świadomi, że szanujecie i czcicie swoich żołnierzy.

Śpiewamy o wydarzeniach historycznych z różnych krajów. Byliśmy nie raz w Ameryce. Ale tam ludzie mają gdzieś to, co stało się pół wieku temu. Z kolei w Brazylii, o której śpiewaliśmy na płycie „Heroes”, uwielbiali nas za to. Tak długo jak są tacy, którzy lubią tematykę naszych piosenek, których interesuje to, o czym śpiewamy, tak długo będziemy to robić. Zwłaszcza w odniesieniu do Polski, ponieważ, jak powiedziałem, zdajemy sobie sprawę z tego, że tutaj jest duża świadomość historii. Każdy wie, co to było powstanie warszawskie. Każdy wie, że najpierw napadli was Niemcy, a potem Rosjanie narzucili wam komunizm. I chcemy to podkreślać przez nasze piosenki. To wstyd, że świat nie zdaje sobie sprawy z tego, co się u was działo. Powstanie warszawskie było jedną z ważniejszych bitew drugiej wojny światowej. Źle się dzieje, że poza Polską tego nie wiedzą. Aczkolwiek chcę podkreślić, że nie śpiewamy tylko dla Polaków. Chcemy, aby nasz przekaz miał wymiar ogólnoświatowy. Jeśli zaś chodzi o polskich fanów, chyba każdy, z którym się spotkaliśmy, był dla nas bardzo miły.

Jak znajomość historii kraju wygląda w Szwecji? Ludzie są nią zainteresowani?

Niespecjalnie się nią interesują. Na pewno nie możemy porównywać się pod tym względem z Polską. To zainteresowanie jest o wiele, wiele mniejsze. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę. Z drugiej strony, ludzie, z którymi się spotykam, są w zdecydowanej większości zainteresowani historią (śmiech). Sprawa tożsamości narodowej, znajomości historii kraju, jest w Polsce na wyższym poziomie.

Za to u was najwyraźniej jest o wiele większe zainteresowanie ciemną stroną natury ludzkiej. Potrafiłbyś powiedzieć, dlaczego w Szwecji jest tak wielu znakomitych autorów powieści kryminalnych? Do tego niemała część z nich to atrakcyjne kobiety. Skąd u was tyle pomysłów na pokręcone kryminalne historie z mnóstwem krwi i brutalności?

Powiem szczerze, że nie mam bladego pojęcia. Sam nie raz się nad tym zastanawiałem. Akurat nie zwróciłem uwagi na to, że wiele kryminałów zostało napisanych przez kobiety, ale zauważyłem, iż popyt na kryminały jest wielki w całej Skandynawii, bardzo dużo powstaje ich na przykład w Danii. Być może nasz wskaźnik przestępczości jest taki niski, że musimy sobie wymyślać zbrodnie (śmiech).

Turyści, którzy przyjeżdżają do Polski, zawsze wskazują na trzy kwestie, które ich zainteresowały, zachwyciły. Są to gościnność, jedzenie i uroda naszych kobiet. Można powiedzieć, że jesteś turystą regularnie odwiedzającym Polskę, więc jak odniósłbyś się do tego? Podejrzewam, że na pewno nie raz próbowałeś jedzenia i doświadczyłeś gościnności.

Prawdę mówiąc, spróbowałem wszystkich trzech elementów podkreślanych przez turystów (śmiech). I z każdym mam jak najmilsze wspomnienia. Dodałbym też czwarty element, polskie piwo („polskie piwo” Joakim bezbłędnie powiedział po polsku – red.).

Z piwem mnie zaskoczyłeś. Nie ma dobrego piwa w Szwecji?

Raczej nie. Znaczy, są w Szwecji mini-browary i one produkują naprawdę niezłe piwo. Jeśli spróbujesz tych bardziej znanych, powszechnie dostępnych marek, nie będziesz zachwycony. Z małymi browarami jest ten problem, że produkują piwo na stosunkowo niedużą skalę i nie wszędzie można je dostać. Na podstawie moich podróży po świecie mogę stwierdzić, że chyba każdy kraj ma tradycję mini-browarów produkujących dobre piwo.

W Polsce od ładnych paru lat rośnie rola piw lokalnych. Niektóre z nich to arcydzieła sztuki browarniczej.

Właśnie to miałem na myśli. W Polsce takie piwa są doskonałe. Także w innych krajach można znaleźć fantastyczne lokalne piwo. Na przykład w Czechach.

Po piwie ma się apetyt na jedzenie. Co możesz powiedzieć o tym, którego próbowałeś w Polsce? Smakowało ci, czy może wolisz, na przykład, kuchnię włoską, francuską, chińską?

Dla mnie polska kuchnia jest dość naturalna. Moja mama pochodzi z Czech. Są niemałe podobieństwa między kuchnią polską i czeską. Gdy jadam w Polsce, nierzadko przypomina mi się to, co gotowała dla mnie mama. Zupa cebulowa, pierogi, wiele dań z ziemniakami i burakami. Lubię takie jedzenie. Jasne, wiem, że to nie jest najzdrowsza dieta na świecie (śmiech). Na szczęście na scenie spalam bardzo wiele kalorii.

Pytanie w pewnym sensie w odniesieniu do polskiej gościnności. Na pewno doświadczyłeś w Polsce wielu dowodów wielkiego uznania, szacunku, pewnie nawet uwielbienia. W Polsce mieliście nawet spotkanie z ministrem obrony. Czy w innych krajach zdarzyło wam się coś podobnego?

Owszem, zdarzało nam się spotykać szwedzkich oficjeli odpowiedzialnych za kulturę, ale nie działo się to dlatego, że śpiewaliśmy o Szwecji, lecz z tego powodu, iż byli obecni na gali rozdania szwedzkich odpowiedników Grammy. Ogólnie rzecz ujmując, nigdzie nie jesteśmy tak przyjmowani jak w Polsce. Chociaż są miejsca, w których spotykaliśmy wyjątkowych ludzi. Na płycie „Heroes” śpiewamy o żołnierzach z Brazylijskiego Korpusu Ekspedycyjnego, który walczył we Włoszech podczas drugiej wojny światowej. Wyobraź sobie, że w Brazylii spotkaliśmy jednego z nich, dziś 93-letniego pana. Przyjechał na nasz koncert do Rio, a musiał jechać aż trzy godziny. Pamiętam to doskonale, bo zdarzyło się kilka miesięcy temu. Spotkaliśmy się za kulisami przed występem. Chwilę porozmawialiśmy. W pewnym momencie on mówi: „Dobra, muszę iść przygotować się do waszego koncertu”. Szczęki nam opadły. Pytamy się go: „Masz 93 lata, naprawdę chcesz zostać na koncercie metalowym?! Będzie na nim sporo zwariowanych brazylijskich fanów”. A facet zaserwował nam odpowiedź, która zwaliła nas z nóg: „Cóż, skoro dałem radę nazistom, dam też radę paru metalowcom” (śmiech).

Czy są w Polsce jakieś historyczne miejsca, które chciałbyś zobaczyć? W paru już byłeś, choćby w Oświęcimiu.

I to dwa razy. Nie chcę, aby to zabrzmiało tak jakbym nie miał szacunku, ale jedna wizyta tam w zupełności wystarczy. Z terenu obozu nie wychodzi się w najlepszym nastroju. Znaczy, moim zdaniem każdy powinien choć raz tam pojechać.

Co zaś do miejsc w Polsce, jest ich trochę, lecz niestety nie jestem tak dobry w waszej geografii, a poza tym ciężko mi je zapamiętać, bo mają trudne nazwy. Na pewno są miejsca w Warszawie, Wrocławiu i Krakowie, które muszę odwiedzić. Z pewnością przydałby mi się dobry lokalny przewodnik. Pamiętam jedno przepiękne miejsce, nieopodal którego graliśmy koncert, zamek w Malborku.

Pogadajmy chwilę o muzyce, bo w końcu przyjeżdżacie do Polski na koncerty, nie na wycieczkę krajoznawczą. Wciąż promujecie płytę „Heroes”. Parę miesięcy temu mówiłeś, że przed nagraniem albumu towarzyszył ci niepokój. Wiedziałeś, że musicie wskoczyć na jeszcze wyższy poziom, bo w przeciwnym razie fani powiedzieliby, iż nowy skład zabił zespół. Okazało się, że „Heroes” to jedna z najbardziej docenionych płyt Sabaton, zebrała chyba najlepsze recenzje. Jak z perspektywy ponad siedmiu miesięcy od premiery patrzysz na to wydawnictwo w porównaniu z waszymi wcześniejsi dokonaniami?

Powiem szczerze, płyta wciąż mi się podoba. I z całą pewnością uważam, że jest to jeden z naszych najlepszych albumów. Aczkolwiek wciąż minęło za mało czasu, abym miał odpowiednią perspektywę. Ale nie ma już we mnie obaw o to, że z nowym składem coś może pójść nie tak, że piosenki nie są tak dobre jak kiedyś. Po sesji nagraniowej, po premierze płyty, po reakcjach fanów wiem, że nagraliśmy bardzo dobry materiał. Oczywiście, akceptuję to, że niektórzy będą lubić tę płytę, a inni którąś z naszych wcześniejszych. Lecz nie słyszałem ani jednej osoby, która powiedziałaby mi, że to nie jest dobry album Sabaton. Zdecydowana większość jest na „tak”. Rzecz jasna zawsze, gdy komponuję, chcę, aby każdy kolejny materiał zespołu był najlepszy w jego historii. Nigdy nie mogę mieć pewności, że to się uda, ale za każdym razem do tego dążymy. „Heroes” miał być dowodem dla tych, którzy wątpili w Sabaton, że wciąż stać nas na stworzenie czegoś dobrego.

Promocja „Heroes” trwa od kilku miesięcy. Jesteś w stanie powiedzieć, które piosenki fani lubią najbardziej, czy też różni się to w poszczególnych krajach?

Na pewno różni się. Z moich obserwacji wynika, że niemal wszędzie podobają się „To Hell And Back”, „Night Witches” i „Resist And Bite”.

Wspomniałeś w naszej rozmowie o powstaniu warszawskim. Teledysk do opowiadającej o nim piosenki „Uprising” kręciliście w Warszawie, a wystąpił w nim kapitalny szwedzki aktor Peter Stormare, znany choćby z „Fargo” i „Prison Break”. Jaki on jest prywatnie?

To niezwykle miły człowiek i trochę szalony. Cały czas jest bardzo zrelaksowany i otwarty na ludzi. Bardzo go polubiłem. Stormare dorastał mniej więcej godzinę drogi od Falun, w którym mieszkamy. Można powiedzieć, że mamy podobny background oraz pokręcone poczucie humoru. Wiem, że to często powtarza się w opiniach o znanych aktorach, ale gdybyś spotkał Petera Stormare w restauracji czy barze, pogadał z nim chwilę, wypił piwko, miałbyś nieziemski ubaw. I przede wszystkim w życiu byś nie powiedział, że to jest facet, który zrobił poważną karierę filmową. To człowiek dość twardo stąpający po ziemi.

A propos stąpania twardo po ziemi. Sabaton wciąż jest na fali. Na pewno jest w czołówce rozpoznawanych zespołów metalowych i tych, które odniosły sukces komercyjny. Czy ciężko jest pozostać tak normalnym i fajnym gościem jak ty, kiedy mnóstwo ludzi wokół mówi ci, że jesteś wspaniały, fantastyczny, gdy dostajesz nagrody, a twój zespół nagrał kapitalne płyty?

(długa cisza – red.) Szczerze, to nie wiem, co mam powiedzieć, bo nigdy się nad czymś takim nie zastanawiałem. Moim zdaniem, postawa jest w dużym stopniu powiązana z tym, jak zostało się wychowanym. Prawdą jest, że spotkałem na swojej drodze ludzi, którzy kiedyś byli mili, a potem zmienili się w kosmicznych dupków. Na ich obronę mogę powiedzieć, że prawdopodobnie osiągnęli zbyt wiele, zbyt szybko i w zbyt młodym wieku. Ja czegoś takiego nie doświadczyłem. Sukces Sabaton następował stopniowo i trwało to mniej więcej 15 lat. Nigdy nie było tak, że nagle zagraliśmy jakiś wielki koncert i otwarły się przed nami wrota raju. Z każdym rokiem było coraz lepiej, coraz lepiej, aż w końcu się udało. Aczkolwiek niezmiennie jest w nas wiele pokory i ostrożności. Prawdą jest, że osiągnęliśmy niemały sukces w paru miejscach, lecz są też takie, w których nie do końca nam się udało. Na przykład, w Ameryce dobrym koncertem dla nas jest taki, na którym zjawi się 600 osób. Zdarzało nam się tam grać koncerty w roli headlinera dla 220 fanów. Z mojej perspektywy, sukces wcale nie sprawia, że jesteś bardziej lub mniej ważny.

 

Wasza pozycja w Ameryce może się za parę miesięcy nieco poprawić, bo jedziecie tam na tournée wraz z Nightwish, a oni są w Stanach dość popularni.

O tak! Mamy zamiar wykraść im trochę fanów (śmiech).

Pracujecie ciężko, więc pewnie nie mieliście jeszcze czasu napisać nowej muzyki. Ale ciekawi mnie, czy fani nadesłali wam jakieś ciekawe tematy, o których chcielibyście zaśpiewać na kolejnym albumie?

Jasne. Sterta tematów rośnie u nas niemal nieustannie. Niedawno, w okolicach świąt, mieliśmy jakieś 10 dni wolnego i w tym czasie zacząłem już pisać nową muzykę. Nie ma jeszcze określonego konceptu, ale jest parę pomysłów. Teraz niczego nie ujawnię, bo nie daj boże fanom się to spodoba, a za jakiś czas może nam się coś odwidzieć, zmienimy koncept i wtedy będę się musiał gęsto tłumaczyć.

Pytanie poniekąd w nawiązaniu do tego, że Sabaton jest znanym zespołem. Nie przeszło ci do tej pory przez głowę, by zaprosić do wspólnego nagrania Dee Snidera z Twisted Sister, który jest w dużym stopniu odpowiedzialny za to, że zostałeś muzykiem metalowym?

Do tej pory nie myślałem, ale podsunąłeś mi niezły pomysł (śmiech).

Twisted Sister mają parę numerów, które dobrze by do was pasowały.

Jak najbardziej. O tym, żeby porządnie nagrać ich przeróbkę, już kiedyś myślałem. Niektóre kawałki wręcz pasują do mnie wokalnie. Sabaton kiedyś, w początkach kariery, grał covery Twisted Sister. Jeden nawet nagraliśmy, „The Beast” z albumu „Stay Hungry”, a stało się podczas pierwszego koncertu Sabaton w historii (ta wersja znajduje się na reedycji płyty „Primo Victoria” – red.), 12 grudnia 1999 roku. Zagraliśmy wtedy również numer „Stay Hungry”. A jedną z pierwszych piosenek, jakie Sabaton zagrał na próbie po tym, gdy dołączyłem do zespołu, była inna kompozycja Twisted Sister, „Burn In Hell”.

W dotychczasowej historii Sabaton zdarzyło się parę wyjątkowych występów, choćby ten na Przystanku Woodstock. W 2015 roku zdarzy się kolejny, czyli koncert na Wacken Open Air w roli głównej gwiazdy jednego z dni. Będzie specjalna setlista, efekty specjalne i kamery, które to zarejestrują, aby następnie wydać DVD lub Blu-raya?

Prawdę powiedziawszy, dopiero zaczęliśmy się nad tym zastanawiać. Nie jest jeszcze pewne, na jakim nośniku koncert się ukaże, i czy się ukaże, ale jeśli tak, to raczej nie na DVD. Rzecz oczywista, przygotujemy specjalny zestaw piosenek na tę noc. Przyznaję, że trochę się boję tego występu.

To samo mówiłeś przed koncertem na Przystanku Woodstock, a okazało się, że wszystko poszło doskonale.

Wiem, wiem, ale to będzie coś innego. Woodstock był czymś nieziemskim i nie sądzę, aby Wacken udał się to pobić, w sensie wydarzenia koncertowego. Chodzi mi o to, że te wielkie wydarzenia zdarzają nam się tak szybko. Ja wciąż mam w pamięci jak 10 lat temu siedzieliśmy sobie z piwkiem w ręku słuchając Judas Priest i mówiliśmy sobie: „Może kiedyś uda się zagrać na Wacken?”. No i zagraliśmy. W 2008, potem w 2013, a w 2015 roku mamy być headlinerem tego festiwalu.

Czy jest jakiś bohater historyczny, którego chciałbyś poznać, gdyby to było możliwe?

Oj, trudne pytanie… Mówi się, że lepiej nigdy nie spotykać swoich bohaterów, ale wskazałbym chyba na Audiego Murphy`ego. Może niekoniecznie z powodu tego, co zrobił podczas drugiej wojny światowej, lecz ze względu na to jak pokonał stres pourazowy. Wtedy określano tę przypadłość jako shell shock. Murphy najpierw brał prochy na uspokojenie, następnie wpadł w depresję i zamknął się na tydzień w pokoju hotelowym, mając przy sobie naładowaną broń. Podobno powiedział sobie, że albo wyjdzie stamtąd wolny od leków i depresji, albo się zastrzeli. Gdybym mógł, chciałbym usłyszeć od niego, co działo się z nim przez ten tydzień w hotelu.

Jest jakiś film wojenny, albo niekoniecznie wojenny, w którym chciałbyś usłyszeć muzykę Sabaton?

Oczywiście, serial „Kompania braci”. W wyobraźni słyszę w nim „Screaming Eagles”.

Wierzysz w to, że kiedyś nastanie świat bez wojen?

Cóż… Raczej nie. Wiem, że to, co powiem zabrzmi dziwnie, ale gdyby nie przemysł pracujący na potrzeby wojny, nie byłoby wielu wynalazków, a na pewno nie pojawiłyby się tak szybko. Choćby silniki odrzutowe. Rakiety kosmiczne, do których pojawienia się przyczyniła się znacząco zimna wojna. Prawda, przemysł wojenny doprowadził do śmierci milionów ludzi. Z drugiej strony, technologie powstałe na potrzeby wojny wykorzystuje się również w sposób pokojowy.

Bardzo ci dziękuję za rozmowę. Życzę ci, abyś zaznał kolejnej porcji polskiej gościnności, posmakował znowu naszej kuchni, a może i z jakąś panią spędzisz miłe chwile?

To ostatnie nie wchodzi już w grę. Zaręczyłem się i wkrótce biorę ślub (śmiech). Tym razem polskie fanki będą musiałby wybrać innego muzyka Sabaton (śmiech).

Rozmawiał: Lesław Dutkowski


 

Przypominamy, że Sabaton zobaczyć będzie można:

20 stycznia – Poznań, Hala nr 2 MTP

22 stycznia – Kraków, Hala Wisły

23 stycznia – Warszawa, Torwar

24 stycznia – Wrocław, Hala Orbita

Rozpiska godzinowa poznańskiego koncertu prezentuje się następująco:

17:30 otwarcie drzwi

18:15 Frontside

19:00 Battle Beast

19:45 Delain

21:00 Sabaton

Bilety dostępne są m.in. na www.eventim.pl.

Polecane

Share This