Od niedzieli trwa wywołana przez Edytę Bartosiewicz dyskusja na temat wykorzystania fragmentów jej piosenki „Skłamałam” z trwającym niemal trzy godziny „Bollywoodzkim Zerze”, w którym Krzysztof Stanowski ostatecznie rozliczał się z Natalią Janoszek. Artystka podkreśliła, że nie udzieliła dziennikarzowi zgody na użycie jej twórczości. Internetowi obrońcy współwłaściciela Kanału Sportowego natychmiast zaczęli powoływać się na prawo cytatu, twierdzą ponadto, że „przecież wszyscy youtuberzy tak robią”.
Bartosiewicz wyjaśniła, że nie podoba jej się negatywny kontekst, w którym wykorzystano jej utwór. Artystka zażądała usunięcia fragmentu z filmu oraz zadośćuczynienia w postaci wpłaty na cel charytatywny. Co na to autor filmu?
– Wprawdzie nie muszę tego robić, bo wszystko mam rozkminione, ale po pierwsze skoro Edyta Bartosiewicz tak bardzo nie chce by jej piosenka była kojarzona z tematem zaburzeń psychicznych to ja to szanuję, a po drugie nie chcę, by ten ważny temat był rozwadniany przez wątek absolutnie ósmorzędny (a widzę, że już niektórzy zaczęli działać w ten sposób), więc wyciszyliśmy niektóre fragmenty. Jak się plik przetworzy (co może potrwać 24 godziny) to będzie można delektować się kilkusekundową ciszą. Pozdrawiam i zachęcam do oglądania Bollywoodzkiego Zera tych, którzy jeszcze tego nie zrobili – napisał na Twitterze (a od paru dni właściwie na X) Krzysztof Stanowski.
Sprawę komentuje prawniczka i influencerka Kasia Krzywicka, która w rozmowie z Wirtualnymi Mediami zaznaczyła, że przywoływane przy tej okazji prawo cytatu niekoniecznie ma tutaj zastosowanie (to samo pisaliśmy zresztą już w niedzielę).
– Prawo autorskie nie jest jak matematyką, gdzie dwa plus dwa zawsze równa się cztery. Prawo cytatu, a także ogólnie prawo autorskie, dotyczy bardzo subtelnej i często niejednoznacznej sfery jaką jest sztuka. Z tego powodu sprawy związane z prawem autorskim często kończą się ugodami, ponieważ każda ze stron ma takie samo przekonanie o swojej racji jak i o możliwości przegranej, a długotrwałe postępowania sądowe mogą pozbawić nawet zwycięską stronę poczucia triumfu – ocenia prawniczka, dodając: – Warto przypomnieć, że prawo cytatu pozwala na używanie fragmentów cudzych utworów w określonych warunkach. Spełnienie tych warunków jest kluczowe, ponieważ w przeciwnym razie każdy mógłby dowolnie korzystać z cudzej twórczości, powołując się na prawo cytatu, co zdezorganizowałoby nasz porządek prawny i wyeliminowało lub znacznie ograniczyło umowy licencyjne. Prawo cytatu ma określone cele, które są wyraźnie wskazane w ustawie. Są to sytuacje, w których mamy zezwolenie od ustawodawcy na cytowanie cudzych utworów bez zgody autora. Uzasadnione cele cytatu obejmują: wyjaśnianie, polemikę, analizę krytyczną lub naukową, nauczanie lub cele związane z gatunkiem twórczości. (…) W tym konkretnym przypadku przytoczenie fragmentów utworu Edyty Bartosiewicz stanowi motyw powtarzający się w materiale Krzysztofa Stanowskiego. Wydaje się, że będzie trudno uzasadnić, że zastosowanie prawa cytatu jest tutaj właściwe. Wbrew niektórym komentarzom internautów, nie ma wielkiego znaczenia, czy cytowany utwór został użyty przez trzy czy 23 sekundy w materiale zawierającym cytat. Nie jest to kryterium decydujące o legalności cytatu, a kluczowym jest jego uzasadniony cel.