– Cały czas to powtarzałem, ale ludziom się zdawało, że po prostu zaklinam rzeczywistość. Tymczasem moja córka naprawdę od trzech lat nie przyjmowała żadnych dragów – zapewnia Mitch.
Zdaniem mężczyzny, piosenkarkę zabiła jej własna walka z nałogiem.
– Moim zdaniem przyczyną śmierci był jeden z napadów, jakie przechodziła w trakcie detoksu. Jeżeli człowiek po długich libacjach odstawi alkohol, przechodzi takie coś. To właśnie spotkało Amy i ją zabiło – powiedział.
Mitch ujawnił, że Amy przyjmowała podczas odwyku lek o nazwie Librium, który ma redukować prawdopodobieństwo takich napadów. – Brała jedną tabletkę dziennie – powiedział.
Amy Winehouse zmarła 23 lipca w swoim mieszkaniu w Londynie. Miała 27 lat. Niedawne badania toksykologiczne wykluczyły obecność nielegalnych substancji w organizmie wokalistki w momencie śmierci.